-Porozmawiamy o tym wieczorem, dobrze?

powodu - że nie może do nich dołączyć. Widok Laury rozmawiającej z nimi z takim ożywieniem, sprawił, że jego izolacja stała się jeszcze bardziej bolesna. Do licha, ależ ona jest piękna. Trzech mężczyzn przy stole patrzyło na nią tak, jakby byli zauroczeni. Gdy odwróciła się, żeby włożyć kolejną porcję ciastek do piekarnika, Blackthome zauważył, że mężczyźni wychylili się, żeby mieć lepszy widok na jej pupę. Bez wątpienia jest to twór doskonały, pomyślał. Ale co oni tutaj tak naprawdę robią? Przyszli, żeby się gapić na jego dom, na niego czy na nią? -To całkiem duży dom - powiedział nastolatek. Dostawca, przypomniał sobie Richard. -Tak, pokoje ciągną się bez końca. Nakładała ciasto łyżką na kolejną blachę. -I dosyć przerażający - dodał jeden z mężczyzn, rozglądając się dookoła. -Mnie się bardzo podoba. Jest wielki i wspaniały. Kamienie i mury kryją w sobie niezwykłe historie - powiedziała Laura. Dokładnie to samo poczuł Richard, gdy zobaczył dom po raz http://www.blatygranitowe.org.pl/media/ stronę jeziora i parku. W stronę Julianny. Poczuła na sobie jego wzrok, tak wyraźny i miły jak pieszczota. Uniosła dłoń do serca. Richard wyczuł jej obecność. Zrozumiał, że coś ich łączy. Po chwili mężczyzna znikł w domu. Julianna zastygła. Czas mijał, a ona nie wiedziała, jak długo tak trwa w bezruchu. Musi zdobyć Richarda. Musi stać się Kate. Przyjęła to bez najmniejszych wątpliwości, ponieważ Richard głęboko i namiętnie kochał swoją żonę. Płonęło w nim prawdziwe uczucie, co było jednym z głównych powodów, dla których Julianna obdarzyła go swoją miłością.

Laura próbuje protestować, tłumaczy mu, że powinien zostać z przyjaciółmi, ale on jej nie słucha. - Dzięki, że zostałaś - mówi, kiedy zatrzymują się przed ponad trzydziestoletnim volkswagenem garbusem, który był kultowym staruszkiem już wtedy, gdy w studenckich czasach jeździła nim jej matka. Kiedy rodzice Grace podejmowali decyzję, żeby zatrzymać go jako pamiątkę po tamtych wspaniałych dla nich czasach, pewnie nie mieli pojęcia, że kiedyś ich sytuacja zmieni się na tyle, że garbus nie będzie już tylko zabytkowym obiektem, ale środkiem lokomocji, bez którego ich córka by sobie nie poradziła. Kiedy wyprzedawali wszystko, co się tylko dało, żeby zredukować długi, któreś z nich - Laura nie pamięta już, czy mama, czy tata - w przypływie desperacji rzuciło pomysł, żeby sprzedać garbusa. Pomysł był pewnie rozsądny, zważywszy, że za dobrze utrzymanego starego volkswagena można było kupić nowy samochód średniej klasy, i jeszcze by trochę zostało. Nie zrobili tego. I Laura bardzo ich kocha za ten zwariowany romantyzm. Ale teraz, kiedy zamek garbusa się zacina, przemyka jej przez głowę, że może nie była to najmądrzejsza z decyzji. W końcu udaje jej się przekręcić kluczyk i otworzyć drzwi. Wciąż jednak nie wsiada do samochodu. A Simon zwleka z powrotem do swoich znajomych. Patrzy jej w oczy. - Co? - pyta speszona Laura. - Nic... - odpowiada cicho Simon. Laura czuje, że coś się dzieje. Jego „nic” brzmi tak samo jak jej „nic”, kiedy stali naprzeciwko siebie na dróżce do altany. Ale musi wracać do domu, jutro wstać o siódmej, o ósmej być w teatrze, o dziewiątej na scenie, przeżyć następny tydzień, znieść humory Phila Terence'a i dać z siebie na premierze jak najwięcej. A potem...? Sprawdź okna. Na ławce siedział drugi mężczyzna, starszy. Bawił się scyzorykiem. To musiał być Dewey Halette. Najwyraźniej pełnił tu nie tylko funkcję dozorcy. Był przyjacielem Blackthorne'a, może jedynym. Dewey powiedział coś do Blackthorne'a. Jego ożywiona twarz pod daszkiem czapki była pomarszczona jak stare jabłko i ciemna jak niewygarbowana skóra. Pod obcisłym podkoszulkiem rysował się pękaty brzuszek. Kolana dzików były wytarte do białości. Patrzyła to na jednego mężczyznę, to na drugiego. Blackthorne, jakby wiedział o jej obecności, bo stał, wciąż odwrócony do niej tyłem. Jednak zobaczyła lśniące blizny na klatce piersiowej przypominające długie cięcia sztyletu. To musiało być koszmarnie bolesne. Nagle odrzucił głowę do tyłu