Edward wygrywał, ale jego towarzyszka siedziała mu na ogonie. Seth nie mógł powstrzymać się od refleksji, że oto jego książę spotkał wreszcie odpowiednią kobietę. Ziemia zadudniła, gdy niemal łeb w łeb wpadli na placyk przed stajniami. Edward gwałtownie zatrzymał konia i szybko zeskoczył z siodła. Bella zatrzymała się tuż za nim. Kiedy pomagał jej zsiąść, śmiała się, szybko łapiąc oddech.

- Dlaczego? - Bo szanujące się damy tam nie chodzą! Każdy sobie pomyśli, że jesteś moją flamą. - Czym? - No, kochanką. - Naprawdę? - Becky nie zmartwiła się tym zanadto. Czyżby Alec jeszcze nie wiedział, że wcale nie dba o to, co myślą inni? - Nieważne. Przecież mnie ochronisz! - Chodzi o co innego. Nawet mężatki chadzają tam jedynie w towarzystwie swoich stałych adoratorów, cavaliers servientes. I tylko wtedy, kiedy przestają już rodzić dzieci lub przestaje im zależeć na reputacji. - A dlaczego nie zabierają ich tam mężowie? - Jacy mężowie? Doprawdy, kochanie... - Po jego uśmiechu poznała, że zadała beznadziejnie naiwne pytanie. - Nie wiesz, że mąż i żona nie powinni zbyt często pokazywać się razem? To jest w złym tonie. A zresztą jakiż mąż zabrałby matkę swoich dzieci do domu gry? Spojrzała na niego ze zdumieniem. - Wy, arystokraci, jesteście bardzo dziwnymi ludźmi. - Możesz mnie nazwać sentymentalnym głupcem, ale czułbym się pewniej, gdybyś została w bezpiecznym miejscu. - Chyba nie zostawisz mnie tu samej? Nie zamkniesz mnie w domu! - Nie dramatyzuj! Tak bardzo nalegała, że ustąpił w końcu, na zakończenie rozmowy dodając tylko stanowczo: http://www.znany-architekt.com.pl spojrzał na ranę, z której sączyła się krew. Becky chciała biec z powrotem do chaty i poszukać tam nabojów do pustego pistoletu, lecz spostrzegła, że w Aleca wstępuje jakaś nowa moc. Spojrzał jeszcze raz na swoją ranę, wzruszył ramionami i zaprezentował broń przed wrogiem, trzymając ją pionowo tuż przed swoją twarzą. A potem nagle uderzył prosto w serce Michaiła. Becky nie potrafiła pojąć, skąd miał tyle siły, lecz Michaił nie mógł mu sprostać. Alec zepchnął go stopniowo na sam skraj urwiska, parując cios wymierzony w szyję, a potem - po gwałtownym wypadzie do przodu - przeszył księcia na wylot. Michaił wydał gardłowy krzyk i wypuścił z ręki szablę. Usiłował odskoczyć w bok, żeby nie runąć w przepaść, ale nie zdążył. Osunął się w nią, ale zdołał jeszcze chwycić Aleca za kostkę, pragnąc pociągnąć go za sobą w otchłań. Becky z krzykiem podbiegła ku urwisku. Alec, jęcząc, wisiał uczepiony występu skalnego o jakieś pół metra poniżej skraju.

haka latarnię, by oświetlić drogę wytwornym gościom. Kompani Aleca nie czekali nawet, aż otworzą im drzwiczki. Drax odsunął sługę, odbierając mu latarnię. - Nie zajmuj się nami, tylko końmi - zażądał, sięgając po klucz. - Tak jest, jaśnie panie. Drax puścił gości przodem. Światło latarni rozbłysło na wilgotnym bruku, gdy pospiesznie zdążali ku portykowi. Mrok wydawał się jeszcze głębszy. Sprawdź - Wynoś się stąd - warknął - i sprowadź mi Aleca Knighta! A więc on żył! - Ma tutaj przyjechać sam. Powiedz mu, że mamy Becky i że jeśli chce ją jeszcze zobaczyć żywą, musi tu przyjechać. Zemszczę się. Nie lubię być upokarzany. - Och, lady Campion, proszę tego nie robić! - wyjąkała Becky, chociaż wiedziała, że może to jedynie pogorszyć jej sytuację. - Kozacy go zabiją! Wiem, że Alec pani groził, ale z pewnością nigdy by nie skrzywdził kobiety. Jeżeli pani kiedykolwiek na nim zależało... - Milcz! - wrzasnął Michaił. - A ty, precz stąd. I to natychmiast! Eva Campion z trudem zdołała wstać i cofała się powoli ku drzwiom. Była przerażona i zdumiona. Mimo to próbowała stawić czoło Kurkowowi. - Michaile, przecież to ja powiedziałam Kozakom, gdzie trzeba jej szukać! Opamiętaj się! Czy nie wystarczy, że twoi ludzie zadźgali Rushforda i Fortescue? - Sam decyduję, kiedy przestać! - wycedził Michaił, zbliżając się do niej. Eva rzuciła się do tyłu i osłoniła twarz rękami. - Jesteś w to wplątana po uszy. To ty wszystko zaczęłaś! Z