- I też mi w tym pomożesz?

- dlaczego autor tych anonimów wybrał akurat pana? - Trudno powiedzieć, skoro nie wiem, kim jest. - Ale widocznie on wie o pańskiej skłonności do pomocy nieszczęśliwym żonom. Allbeury zatrzymał się o parę kroków od windy. - Pani jest sceptycznie nastawiona. - Może trochę. - Mam panią przekonać? - A potrafi pan? Uśmiechnął się smutno. - Zapewniam panią, że wszystko, co dotąd zrobiłem dla w sumie garstki kobiet, polegało na służeniu im moim prawniczym doświadczeniem, bez opłaty, ale też bez kolizji z legalnym systemem pomocy. - I naprawdę nic poza tym pan im nie proponował? Robin Allbeury nacisnął guzik windy. Otworzyła się gładko, niemal bezszelestnie. - A cóż by to mogło być? - spytał z uśmiechem. Shipley zdążyła już zlecić Ally King przepuszczenie za-równo Allbeury'ego, jak Novaka przez system http://www.zabudowabalkonow.info.pl/media/ - Miło, że tak myślisz. - Tak właśnie jest. I rzeczywiście dała radę. Gdy tylko ludzie z telewizji się rozlokowali - jedni w ogóle zniknęli, zgodnie z przewidywaniami Susan, inni wtopili się w tło - a Lizzie, Susan, Ar-den i reżyser Bill Wilson (przyjechał za ekipą na motocyklu, cały w czarnej skórze) przystąpili do układania dokładnego programu na najbliższych kilka dni, od razu poczuła się lepiej. - Pół dnia - zarządził Arden - na złapanie atmosfery miejsca. - Nie zdążymy obejrzeć wykopalisk - zaprotestowała

Nawet nie umiała sobie wyobrazić, jak to jest, kiedy się mieszka w takim przepięknym miejscu. Dom Nikosa wybudowano na stromej skale, tak że pod balkonem znajdowała się przepaść. Za to korony R S cyprysów wyrastały ponad dach willi. Zupełnie jakby Sprawdź imponującym apartamencie. - A może masz na myśli nasze domy? - Po prostu myślę, że gdybyś była nieco bardziej tolerancyjna, a mniej pruderyjna i... oziębła, to może byś zrozumiała, jak wiele mi zawdzięczasz, zamiast wymyślać jakieś ohydne, całkowicie bezpodstawne oskarżenia. - Już ci powiedziałam, że o nic cię nie oskarżam - rzekła chłodno. - Zareagowałam instynktownie, bo zobaczyłam, że człowiek, który od lat regularnie mnie napastuje, łaskocze moją półnagą siedmioletnią córkę. - NASZĄ córkę! - krzyknął niemal piskliwie. - Którą