co trochę przerażało Adama.

posiadłości, powozy, klejnoty i tym podobne rzeczy, jeśli całkowita ich wartość równa się dziesięciu tysiącom funtów. Nic dziwnego, że powierzyły lady Parthenii sporządzenie listy graczy. Tak pięknej istocie niełatwo odmówić. No, ale... cel jest godny pochwały. - Wiem, wdowy i sieroty po marynarzach... Kurkow uśmiechnął się cynicznie. - Miałem na myśli lady Parthenię. Alec zdobył się na uśmiech, lecz był całkowicie oszołomiony. Katastrofa! Suma wynosiła dwa razy tyle, ile zdołał zebrać. A do wpisania się na listę pozostało tylko dwanaście godzin. Nie wiedział nawet, czy zostało na niej jakieś wolne miejsce. - Mam nadzieję, że wasza wysokość będzie się dobrze bawić. Kurkow skłonił się uprzejmie. Alec już miał odejść, gdy usłyszał aż nazbyt dobrze mu znany głos. - Alec, mój drogi! - Eva Campion zastąpiła mu drogę. Baronessa rzuciła mu mściwe spojrzenie, uśmiechając się jednocześnie do Kurkowa. - Musisz mnie przedstawić twojemu przyjacielowi! Alec zesztywniał, a gdy Kurkow spojrzał na Evę z jawnym zainteresowaniem, poczuł wręcz obrzydzenie. Zważywszy na jej słabość do brutali, nie należało się dziwić, że zafascynował ją potężny Rosjanin. Zwłaszcza że był kimś nowym, a ona znała już większość mężczyzn z towarzystwa. Żądanie Evy było też odwetem za wczorajszą scenę w willi Knightów. Tam mógł jej grozić. Tu nie był w stanie zrobić czegokolwiek pośrodku zatłoczonej sali. Zyskała szansę, żeby mu jawnie dokuczyć. Zacisnął wargi. Nie miał ochoty przedstawiać sobie tych dwojga, bo Eva była jedyną osobą, która mogła doprowadzić Kurkowa do Becky. Z drugiej strony nie wiedziała, że http://www.ullu.pl - Odchyl głowę i otwórz usta. Żądanie przestraszyło ją i zarazem zaintrygowało. Usłuchała. Alec dał jej skosztować odrobinę musującego trunku. - No i co? - Przyjemnie się pieni, ale jest zbyt kwaśny. - Zmarszczyła nos. - Mówi się „wytrawny”, cherie. No, jeszcze trochę. - Chcesz mnie upić? - Ani mi to w głowie. Piję za twoje zdrowie. Za zuchwałą i piękną Becky. Jak ty się właściwie nazywasz? - Ward - odparła bez namysłu. Do licha! Wcale nie zamierzała zdradzać swojego nazwiska. Im mniej będzie o niej wiedział, tym lepiej. - Przypuszczam, że weźmiesz Londyn szturmem. - Jesteś bardzo uprzejmy. Nie wiem, co bym dzisiaj zrobiła bez ciebie. - Och, łatwo być miłym dla pięknej dziewczyny. Alec nie patrzył w jej stronę, zajęty

- Witam, lordzie Alecu. Witam, panno... - Dzień dobry - wyjąkała Becky, kryjąc się z tyłu za Alekiem. Walsh obrzucił ją podejrzliwym spojrzeniem, powiedział jednak tylko: - Czym mogę paniczowi służyć? - Czy zechciałbyś podać nam śniadanie? - Alec odchrząknął. - Natychmiast. Sprawdź - Ma pani moje słowo - odparł z lekkim ukłonem. - A teraz zechce pani pójść z Carmine. Zaprowadzi panią do kabiny, gdzie będzie się pani mogła odświeżyć. Najpierw jednak sprawdzi, czy nikt nie podrzucił pani żadnych urządzeń elektronicznych. Rewizja osobista, pomyślała z rezygnacją. Trudno, mogło być gorzej. - Nikt mi niczego nie podrzucał, ale rozumiem i doceniam waszą ostrożność. - Skinęła mu głową i podeszła do Carmine z taką swobodą, jakby miały za chwilę wypić razem herbatę. Ricardo udał się w przeciwnym kierunku. Zapukał do kajuty szefa i położył torbę Belli na jego mahoniowym biurku. - Carmine ją sprawdza - oznajmił. - Ja przejrzałem torebkę. Ma w niej mały pistolet, paszport, parę kosmetyków i trzy tysiące franków. I tę kopertę. Zaklejoną. - Dziękuję, James. - Głos był głęboki, akcent francuski. - Przyprowadź ją za dziesięć minut. Dopilnuj, żeby nikt nam nie przeszkadzał. - Oui, monsieur. - Co o niej myślisz? - Dość atrakcyjna, w każdym razie bardziej niż na zdjęciu. I chłodna. Kiedy się witaliśmy, miała suchą rękę. - Dobrze. - W głosie mężczyzny zabrzmiała nutka zaciekawienia. - Dziesięć minut, James - przypomniał, po czym jednym ruchem rozerwał kopertę. Parę minut później Bella starannie obciągała sweter. Rewizja osobista nigdy nie jest przyjemna, ale nie poczuła się poniżona. Tak jak się spodziewała, Carmine zabrała jej nóż. James wziął pistolet. Została więc bez broni, z dala od lądu. Na szczęście został jej rozum i spryt. Kiedy przyszedł po nią James, była gotowa. - Przepraszam za kłopot, lady Isabell.