Jestem ci winna podziekowanie, Nick. Gdyby ciebie tu nie

Deszcz spływał po szybach, w które dzwonił wiatr. Była sama. - Wez sie w garsc - powiedziała do siebie, ale w srodku cała sie trzesła. Czuła bolesny ucisk w ¿oładku. Czy rzeczywiscie kogos słyszała, czy te¿ ten straszny głos nale¿ał do złego snu? Przygładziła palcami włosy i przeszła przez apartament, oswietlony przycmionym swiatłem lamp. Czujac sie jak ostatnia idiotka, zapukała do pokoju me¿a. - Alex? - zawołała cicho. ¯adnej odpowiedzi. Chwyciła gałke i spróbowała ja przekrecic. Drzwi pozostały zamkniete. - Alex? Cisza. Znowu zamknał drzwi do swojego pokoju. Uspokój sie, nikogo tu nie ma. To był tylko sen. Tylko zły sen! Alex jeszcze nie wrócił do domu. To wszystko. Uspokój sie. Ale nie potrafiła sie uspokoic. To, co sie stało, wydało sie zbyt realne. Spojrzała na zegar. Dochodziła jedenasta. Nie spała wiec długo. To tylko twoja wyobraznia, nic wiecej. Jestes zbyt nerwowa, zaczynasz bac sie własnego cienia. W twoim pokoju nikogo nie było. Ten głos nale¿ał do złego snu, którego ju¿ nie http://www.twoj-psycholog.info.pl/media/ 182 Nie podobały mu sie te pytania, prowadziły w niebezpiecznym kierunku. Dotknał ekranu komputera, z którego patrzyła na niego twarz Pam Delacroix. Mo¿e nie była tak piekna jak Marla, ale mogła sie bardzo podobac. - Cholera - zaklał cicho i wyciagnał dyskietke z komputera. Mineła ju¿ północ, ale Nick przypomniał sobie, ¿e kilka przecznic dalej widział całodobowe centrum komputerowe. Chciał miec raport i zdjecia na papierze. Zdjał z wieszaka kurtke, wsadził dyskietke do kieszeni i zbiegł po schodach. Na zewnatrz panował przenikliwy chłód, a od zatoki wiał silny wiatr. Podniósł kołnierz kurtki i ruszył przed siebie. Wło¿ył

196 - Zmarszczył brwi w zamysleniu, po czym wzruszył ramionami. - Pomyslałem, ¿e twoja obecnosc pomo¿e jej dojsc do siebie. - Nie kupuje tej historyjki. Ani jednego słowa. Jesli chcesz, ¿eby Marla doszła do siebie, mo¿esz wynajac lekarzy, Sprawdź Vianca wciągnęła powietrze. - Przedtem kłamałam na jego temat. Nie chciałam, żeby wpadł w tarapaty. Och, Dios. - Nerwowo oblizała wargi i Shep pomyślał, że zaraz oszaleje. Jego przeklęty penis był twardy jak skała. - Widziałam go tamtej nocy, kiedy został zabity mój ojciec. W sklepie. - Tak mówiłaś. Ale to było wcześniej. Kiedy był z twoim kuzynem Joem Hawkiem. - Nie, wrócił później. Sam. - Mówiła tak cicho, że ledwo ją słyszał. Przygryzała swoje cudowne usta, a do jej oczu napływały łzy. - Ja... byłam w nim zakochana i nie chciałam, żeby coś mu się stało. Nie mogłam uwierzyć... - Głos jej się załamał i zasłoniła usta małą dłonią. - W porządku. Po prostu powiedz mi, co widziałaś. - Byliśmy sami w sklepie. Nas troje. Padre, ja i Nevada. Wywiązała się kłótnia. Mój ojciec... on nie lubił Nevady. Padły słowa... gniewne słowa, i Nevada wyszedł. - Wyszedł ze sklepu? - Si. - Sięgnęła po paczkę papierosów na stole, wytrząsnęła jednego papierosa i chciała go zapalić. Była tak