powiedziała, że siedzi w samolocie do Los Angeles.

Nie podobało mu się to, nie ufał jej. – O nie. – Wyjął komórkę z kieszeni. – Dzwonię na policję. Mój kumpel z wydziału zabójstw bardzo chce z tobą pogadać. – Niech gada, ile chce, i tak nic mu nie powiem. Nie dzwoń, RJ, bo nigdy się nie dowiesz. – Uśmiechnęła się jak Jennifer i spojrzała na komórkę. – Nigdy nie poznasz prawdy. I to cię zabije. Boże drogi, wiedziała, jak nim manipulować. Jak zawsze. Zgodził się niechętnie; jakkolwiek by było, ma broń. Nie ucieknie mu. Co jednak nie znaczy, że się nie denerwował, że nie słyszał ponaglającego wewnętrznego głosu, który wyzywał mu od idiotów. – Ja prowadzę – zdecydował, otwierając samochód. – Ty obok. – Wyjął z torby kaburę z bronią, założył, cisnął bagaż na tylne siedzenie. Siadając za kierownicą jej wozu, starał się nie myśleć o wszystkim, co może pójść nie tak. Nie tak wozi się podejrzanych, ale też nie jest teraz policjantem na służbie, tylko facetem przeżywającym koszmar na jawie. Zerknęła na pistolet i wydęła pełne wargi. – Ładny. – Jej głos ociekał ironią, ale nie wydawała się przejęta. Ba, siedziała koło niego z miną kobiety, która dostaje to, czego chce. Tym bardziej miał się na baczności. Czyżby prowadziła go w pułapkę? Musi być czujny. Gotowy. http://www.twa-bielizna.net.pl/media/ Połamany stół. Przewrócony stojak pod telewizor, brudna, porysowana podłoga. Pajęczyny w rogach, martwe owady na parapecie. To miejsce jest przeklęte, pomyślał. Poczuł gęsią skórkę na karku. Po skrzypiących schodach wszedł na górę, do sypialni. Dwoje innych drzwi. Za jednymi kryła się obskurna łazienka. Ze ściany wyrwano umywalkę, po muszli klozetowej został tylko ślad. Drugie drzwi były zamknięte, ale kiedy pchnął wiekowe deski, uchyliły się i zobaczył wewnętrzny korytarz. Na jednym jego krańcu kryły się schody przeciwpożarowe. Spojrzał w drugą stronę – korytarz biegł wzdłuż ściany budynku, by w końcu przejść w klatkę schodową prowadzącą do recepcji. Sprytne, pomyślał. Tajemne wejście dla księdza, który pewnie wolał, by go nie widziano, jak znika za drzwiami pokoju numer 7, pokoju kochanki. Bentz, posępny i smutny, wrócił do pokoju. Ich pokoju. Dręczyły go wspomnienia, rozpacz i wyrzuty sumienia.

Więc dlaczego wdała się z nim w głupie gierki? Owszem, miała pewne wątpliwości co do śmierci Jennifer, ale niemożliwe, by żyła. To dlatego, że ci się podobał, szepnął cichy głosik, choć nigdy życiu by się do tego nie przyznała. Policjant? Litości. Ale trudno nie zauważyć, że Bentz zawsze był i nadal jest cholernie seksowny, a w życiu Shany w tym akurat względzie ostatnio niewiele się działo. Leland był kiedyś jak bestia, nigdy nie miał dosyć, ale z wiekiem i wobec pogarszającego się Sprawdź Ściemnia się, cienie są coraz dłuższe, ale ciągle widzę, jak przyglądasz się zrujnowanej budowli. Z mojej kryjówki spokojnie sobie wyobrażam, jak dumasz o tajemnicy pierwszej żony. I dobrze! – Szukaj dalej – mówię cicho. Czuję, jak moje ciało buzuje od adrenaliny. – Ale uważaj, mój drogi... Kto wie, co znajdziesz? Czuję, że moje usta wykrzywia uśmiech zadowolenia, bo bez trudu czytam w nim jak w książce. Teraz już wiem, że mogę nim sterować jak marionetką. To cudowne uczucie. Najwyższy czas! – Dobry chłopiec, RJ – mówię łagodnie, jak do psa, który nauczył się trudnej sztuczki. – Dobry chłopiec. O Boże, jak cudownie patrzeć, jak cierpi! Odchodzi już z zajazdu, więc odsuwam się od okna na wypadek, gdyby mdłe światło