Shelby potrząsnęła głową i odgarnęła grzywkę z oczu.

Jednak trudno mu było w to uwierzyc. - Nie zostane długo. - Wiem. Jak zawsze. - Westchneła. - Przypuszczam, ¿e ju¿ cie utraciłam. Gdybym mogła cofnac czas, gdybym wtedy wiedziała to, co wiem dzisiaj... och, Bo¿e. - Usmiechneła sie z wysiłkiem, chcac ukryc rozpacz, która zamgliła nagle jej spojrzenie, ale usta jej dr¿ały. Nick czuł sie fatalnie. - Có¿, robimy, co w naszej mocy, prawda? Ale... - Zawahała sie, okrecajac koniec paska wokół palca. - Wydaje mi sie, ¿e dzieja sie tu rzeczy, których... których nie rozumiem. Alexander jest taki... nieobecny, a Marla... och, problemy z ta dziewczyna... - Eugenia zagryzła wargi, jakby sie nad czyms 259 zastanawiała. - Pewnie wszystkie mał¿enstwa prze¿ywaja jakies kryzysy. Raz jest lepiej, raz gorzej. Wiem o tym z własnego doswiadczenia. Twój ojciec... twój ojciec... có¿, kochałam go. Chyba du¿o bardziej ni¿ powinnam. - Przez chwile wydawała sie zatopiona w swoich wspomnieniach, potem podniosła wzrok i spojrzała na Nicka. - Pod wieloma http://www.topteam.com.pl/media/ zawsze cos do ciebie czuła i mimo ¿e wyszła za mnie, nigdy jej to nie przeszło. -Westchnał i dotknał swojego krawata. - To twoje imie wypowiedziała, kiedy była nieprzytomna, nie moje. 196 - Zmarszczył brwi w zamysleniu, po czym wzruszył ramionami. - Pomyslałem, ¿e twoja obecnosc pomo¿e jej dojsc do siebie. - Nie kupuje tej historyjki. Ani jednego słowa. Jesli chcesz, ¿eby Marla doszła do siebie, mo¿esz wynajac lekarzy, psychiatrów czy kogo tam chcesz, ale wywlekanie czegos, co zdarzyło sie pietnascie lat temu, na pewno jej w niczym nie pomo¿e. Nie. - Nick znowu poczuł, ¿e dopada go poczucie winy, krepuje go i dusi. Oddychał z trudem. Prawda, ¿e on i

- Było po jedenastej. Alex zacisnał usta, a spojrzeniem, które jej rzucił, mo¿na było ciac granit. - Pewnie nie pamietasz, ¿e du¿o pracuje, Czesto do bardzo pózna. Dlatego własnie zatrudniłem Toma. Gdybys nie była taka uparta - Urwał i gniew zniknał z jego twarzy. - Sprawdź Pieprzone stare sprawy. Nie powinno sie do tego wracac. - Ojciec poradził sobie z Fentonem w taki sposób, w jaki załatwiał ka¿dego. - Nick zapamietał ojca jako tyrana. Jesli jakikolwiek człowiek zasłu¿ył sobie kiedys na miano bezwzglednego drania, to na pewno był to Samuel Jonathan Cahill. - Po swojemu. Koniec, kropka. - To bez znaczenia. Chodzi o to, ¿e Fenton dostał zapłate za swój udział w korporacji lata temu. Koniec historii. Cherise i Monty moga sami o siebie zadbac. Mam dosc własnych problemów. Nick słyszał te słowa, odkad siegał pamiecia. Miał ju¿ tego serdecznie dosc, ale nie mógł sie powstrzymac, by nie odegrac roli adwokata diabła, zwłaszcza gdy w gre wchodził jego brat.