- Bardzo się cieszę. Masz wyjątkowy talent. Poczuła coś ciepłego w środku. -Dziękuję- ledwie zdołała wykrztusić, bo tak bardzo wzruszyły ją jego słowa. -Boże, ależ ty pięknie pachniesz - jęknął po chwili. -Ty też - wyszeptała w odpowiedzi, jednak gdy odwróciła głowę, odskoczył do tyłu, obszedł ją i stanął przy oknie. Stał, zwrócony do niej plecami. Ręce oparł o framugę wysokiego, wąskiego okna. Zalewało go srebrzyste światło. Musiał mieć ponad metr osiemdziesiąt wzrostu. W ramionach był tak szeroki, że zasłaniał światło. - Richardzie, ależ ty jesteś wielki. Wydał z siebie jakiś dźwięk, jakby parsknięcie. -Boisz się mnie? -Och, tak! Nie widzisz, że cała drżę? Wiesz, nie stanowiłbyś dla ludzi z miasteczka takiej tajemnicy, gdybyś nie starał się ze wszystkich sił trzymać ich na dystans. -Jakoś się nie pchają do mnie drzwiami i oknami. -Co ty powiesz? Cóż, skoro twój dom otacza mur, a w drzwiach wita ich kołatka ze smokiem... Dom jest taki http://www.thrustmaster.com.pl – Richard mówił mi, że jest adoptowana. Kate uniosła gwałtownie głowę. Na twarzy Julianny pojawił się pewny siebie uśmiech. Nie, nie uśmiech, zdecydowała Kate, zgrzytając zębami, tylko uśmieszek. Tak jakby znała wszystkie ich sekrety i doskonale się tym bawiła. Chciała odburknąć, że to nie jej sprawa, ale w końcu dała sobie spokój. Przecież Julianna jest podwładną Richarda i Kate nie powinna wykorzystywać swojej pozycji żony szefa. – To prawda – rzekła chłodno. – Przepraszam, przyniosę przekąski. Niestety Julianna poszła za nią do kuchni. – Masz szczęście – rzuciła za nią. – Słyszałam, że bardzo trudno znaleźć dziecko do adopcji. Czy to prawda?
– Przygotowałam dzisiaj dla całej waszej trójki ciekawe zajęcia – rzekła pogodnie. – Najpierw musicie odszukać dwanaście waszych zabawek, które ukryłam w ogrodzie. A kiedy je już znajdziecie, pokolorujecie wybrane przeze mnie rysunki. Jeśli zrobicie to ładnie, oprawimy je w barwny karton i powiesimy tutaj w kuchni. Na koniec zaś przygotowałam dla was bardzo, bardzo trudną zgadywankę. Sprawdź -Oczywiście. -Czy to... straszne? Richard niemal bez tchu czekał na odpowiedź. - Niewiele mogę powiedzieć. Żadnych kłamstw, zero informacji. Ciekaw był, dlaczego to zrobiła. -To dlaczego się ukrywa? -Najwyraźniej ceni prywatność. Może nie spotkał się też z dobrym przyjęciem i.., - Przerwała pracę i obejrzała się przez ramię. Richard dostrzegł w jej wzroku rosnący żar. - Powiem wam, że jeśli choć jednej osobie wymknie się niepochlebne słowo na jego temat w obecności jego córki, to... zapamiętajcie, że dziadek nauczył mnie używać strzelby