nie żyją, więc ta sprawa jest skończona, choć niewątpliwie bolesna. A co do Rossa McCalluma... uwierzcie mi,

- Słodki Jezu. - Wziął głęboki oddech, a potem się wyprostował. - Miałem romans z kelnerką. Nazywała się Nell Hart - wyznał. Miał teczkę z tym nazwiskiem, Shelby ją przeczytała. Zobaczyła ruch za oszklonymi drzwiami i domyśliła się, że to wycierająca podłogę Lydia przysuwa się bliżej. - Myślałam... to znaczy, słyszałam, że miała romans z Kanionem Estevanem i dlatego wyjechała z miasta. - Nawet nie miałem pojęcia, że o niej wiesz. - To mała miejscowość, sędzio. - W każdym razie to się stało, kiedy byłaś jeszcze bardzo młoda. - Jego twarz wyrażała poczucie winy i po raz pierwszy Shelby go rozumiała. - Kiedy mama jeszcze żyła? - szepnęła, czując, że jej głowę rozsadza głuchy ryk. - Tak. Ja jeszcze pracowałem w sądzie. Shelby zamrugała i zerkała z niedowierzaniem na Katrinę, która siedziała na oparciu kanapy Jasmine Cole. - Chcesz mi powiedzieć... że... co? Mama dowiedziała się i... - Przełknęła ślinę. Nie dopuszczała do siebie tej myśli. - Twoja matka była wstrząśnięta - powoli pokiwał głową i pociągnął nosem, jakby zaraz miał się rozpłakać. - Zażądała rozwodu, a ja odmówiłem. Powiedziałem jej, że rozwód zniszczyłby wszystko. No, więc zażądała, żebym zapłacił Nell, przestał się z nią widywać i odprawił ją z kwitkiem. - Ale Nell już spodziewała się dziecka - dokończyła z rozgoryczeniem Katrina. - Ja byłam tym dzieckiem. Zmieniłam swoje nazwisko na Nedelesky kilka lat temu, kiedy brałam ślub, i zachowałam je po rozwodzie. - Twoja matka nie mogła ścierpieć myśli, że Nell jest w ciąży - ciągnął sędzia. - To, że byłem niewierny, mogła http://www.tarczeprostokatne.com.pl/media/ przebywała w szpitalu po tym, jak przedawkowała tabletki (tak przynajmniej powiedziano mu w sklepie z artykułami żelaznymi). Te wydarzenia musiały być jakoś ze sobą powiązane. W miasteczku takim jak Bad Luck, gdzie niewiele się działo, trudno byłoby uwierzyć, że nic tych wydarzeń nie łączy. Ściągnął oponę, przywlókł ją do pikapa i cisnął na podkładkę. Kto przesłał Shelby zdjęcie dziewczynki? Kto? Ta myśl nie dawała mu spokoju, gdy szedł do domu po portfel i kluczyki. Był pewien, że gdyby zdołał namierzyć tę osobę, wszystkie inne elementy gry by się wyjaśniły. Umył ręce w kuchni, a potem przeszedł do sypialni i na komodzie znalazł portfel i kluczyki. Popatrzył na teraz już posłane łóżko i poczuł, że jego cholerny penis już twardnieje. Przypominał sobie, jak Shelby leży pod nim naga, przypominał sobie jej białą, cudowną skórę, oczy błękitne jak teksańskie niebo, burzę włosów na poduszce, noc pełną obietnic. Nagle jego dżinsy zrobiły się niemożliwie ciasne: na samo wspomnienie seksu z Shelby. Zauważył, że w powietrzu wciąż jeszcze czuć zapach jej perfum. Nie mógł się pozbyć uczucia, że coś jej grozi, że zwabiono ją tutaj fotografią córki. Ale w jakim celu? Ciarki przeszły mu po plecach, kiedy wrócił myślą do Rossa McCalluma. Czy to on stał za tym wszystkim? Były skazaniec,

na krawędzi poręczy - ustalmy sobie jedną rzecz. Pomagamy sobie nawzajem i pracujemy razem, żeby ją odnaleźć. To oznacza, że wymieniamy się informacjami. Żadne z nas nie porywa się na samodzielne poszukiwania. Zawahała się przez moment. - To uczciwy układ. - Dobrze. A więc gdzie jesteś? Mieszkasz w domu ze swoim starym? - Na razie. Sprawdź 26 Teraz samo wspomnienie seksu z nią sprawiało, że miał ściśnięte gardło. Jej piersi były małe, białe w blasku księżyca, z różowiutkimi sutkami; kręcone włoski między jej opalonymi nogami miały jasnorudy kolor. Boże, jak on jej pragnął, chociaż się do tego nie przyznawał. - A niech to szlag. - Miał erekcję na samą myśl o kochaniu się z nią późną nocą, przed burzą, jeszcze zanim rozpętało się prawdziwe piekło. Skończył rozdzielać paszę, sprawdził wodę w korytach i wszedł z powrotem do domu, a za nim przybiegł Crockett. Nie mógł teraz myśleć o Shelby, a przynajmniej nie w taki sposób. Za dużo miał roboty. Ściągnął ubranie i wziął zimny prysznic, jeśli na taką nazwę zasługiwała strużka wody skapująca z sitka. O tej porze roku na studni raczej nie można było polegać; Nevada pomyślał, że przydałoby się wywiercić jeszcze jedną. W ciągu dwudziestu minut wytarł się, spryskał dezodorantem i wodą kolońską, włożył czystą koszulę i dżinsy i pomaszerował do swojego pikapa. Wciąż nie odstępowało go wspomnienie Shelby Cole, tak jak wciąż czuć było zapach jej perfum w domku. Postanowił sobie jednak, że nie będzie o niej myślał, przynajmniej na razie. Musiał się