151

kupno kilku tańszych sukienek. Oprócz tej wieczorowej miała jeszcze kilka koktajlowych kiecek; dziś wybrała swoją ulubioną, żeby trochę się podnieść na duchu. Bladoniebieski kolor świetnie podkreślał jej ciemną cerę, a dobrane buty były na tyle wygodne, by stopy nie odpadły Milli przed końcem wieczoru. Wyszła z biura przed kilkoma godzinami i poświęciła trochę czasu na zabiegi pielęgnacyjne: maseczkę, manikiur, pedikiur. Zdążyła nawet uciąć sobie drzemkę, która miała dać jej energię do przetrwania kilku kolejnych godzin. Powalczyła trochę ze swoimi kręconymi włosami; oczywiście nie udało się ich całkowicie opanować, ale fryzura zaczęła chociaż przypominać coś konkretnego. Maseczka wygładziła jej twarz i usunęła widoczne objawy zmęczenia. Milla zrobiła sobie jeszcze delikatny makijaż. Perfumy, biżuteria, pończochy... kochała ten mały rytuał. Sprawiał, że czuła się lepiej. Tak rzadko miała okazję sobie pofolgować, dać pełny wyraz swojej kobiecości. Praktycznie tylko na imprezach dobroczynnych, gdzie zbierała fundusze na Poszukiwaczy Okazywało się, że uroczystości te an43 71 http://www.sun-technology.pl Dostrzegła, jak Diaza przechodzi dreszcz - i uświadomiła sobie, że przecież był cały czas na zewnątrz, bez kurtki. Nie zastanawiając an43 453 się, odwinęła koc i zaprosiła go na wygrzane miejsce. Kiedy już usadowili się owinięci szczelnie, Milla praktycznie półleżała na Diazie, z głową opartą na jego ramieniu. Ciepło ich ciał szybko przegnało zimowy chłód. - Nie ma nic złego w normalnym życiu - powiedział łagodnie, głaszcząc ją po twarzy - Nie ma nic złego w cieszeniu się szczęściem. Milla zastanawiała się przez chwilę nad tymi słowami. Nagle poczuła się tak, jakby stała nad stromym urwiskiem miotana

nich, nawet David, nie zdołał dotychczas nakłonić ją do zboczenia z twardego, dawno temu obranego kursu. Diazowi się udało. Pójście z nim do łóżka byłoby pomyłką na gruncie czysto osobistym, ale nie to ją martwiło: taki obrót spraw mógł postawić pod znakiem zaufania całą ich współpracę. W imię dobra Justina Milla nie śmiała naruszać chwiejnej równowagi. Sprawdź tlenu. Mężczyzna obrócił głowę ku Milli, a ona dostrzegła, jak na jego ustach rodzi się lekki uśmiech. Patrzył na nią w milczeniu, silne, popołudniowe słońce zwęziło jego oczy - Dałbym sobie odciąć lewe jajo - odezwał się nagle - żeby być teraz w tobie. Śmiech zamarł zszokowanej Milli na ustach. Tak, fantazjowała o nim, myślała i marzyła, ale nigdy nie sądziła, że to może stać się naprawdę. A tymczasem - proszę bardzo. Tu i teraz. Diaz... z nią? Słowa mężczyzny tak zgrzytnęły, że cały świat wokół Milli zakołysał się bezlitośnie, choć przecież ciągle leżała na ciepłej skale, z szumem w uszach i adrenaliną krążącą w żyłach. Świat zakołysał się, a potem an43