być przy niej... a on zaczynał odczuwać to samo. Wypił łyk, odstawił

Urwała, gdy spojrzała na jego zastygłą w niemej wściekłości twarz. Patrzył na nią tak, jakby nie tylko nie była jego ukochaną, lub nawet choćby człowiekiem, lecz jakimś dokuczliwym i obrzydliwym insektem. Nigdy go takim nie widziała. Nigdy też nie bała się go tak bardzo. John zrobił jeszcze krok w jej stronę, a ona cofnęła się, czując za sobą gładkie kafelki. Poczuła się jak przerażone dziecko, którym nie chciała już być. – John – wydusiła z siebie – proszę, nie gniewaj się... John... Wyciągnął rękę i chwycił ją za gardło. Jej głowa uderzyła o gładką ścianę, a Julianna zobaczyła gwiazdy. – Więc chcesz być taka jak inne kobiety? Tak mocno zacisnął dłoń, że zaczęło jej brakować powietrza. Rzęziła, próbując złapać oddech, ale John nie zwracał na to uwagi. – Rozpieszczam cię i psuję. Traktuję jak księżniczkę. Jednak ty wcale tego nie chcesz. Zdołała w końcu złapać oddech. Nigdy nie widziała Johna w takim stanie. Nawet nie przypuszczała, że człowiek może tak wyglądać. Gdzie podział się ten mężczyzna, którego znała i kochała? Cierpliwy, delikatny i czuły? Pochylił się i spojrzał na nią zimnym, okrutnym wzrokiem. http://www.studium-medyczne.biz.pl długie jak cały rok. - ...i ten rząd ludzi, przez ludzi i dla ludzi będzie trwał wiecznie - zakończył Mały Jack. Przejęta publiczność wstała i mocno biła brawo. Malinda wytarła oczy, postawiła Patryka na pustym krześle i klaskała, aż piekły ją dłonie. Niestety, podziw ze strony publiczności nie usatysfakcjonował Małego Jacka. Malinda widziała to w jego zaciśniętych ustach, kiedy schodził ze sceny. Człowiek, którego podziw był mu najbardziej potrzebny, nie zjawił się. Ta świadomość raniła serce Malindy. Malinda wypuściła chłopców z samochodu i odpinała

sporo roboty. – Wobec tego sprawa jest poważna. – To znaczy? – Musisz lepiej wykorzystać swój czas. – To nie takie proste. – Nie? – Założył ręce na piersi. – Moglibyśmy gdzieś się wybrać. Sprawdź -Czemu nie? -Znasz odpowiedź. -A co mam powiedzieć Kelly? „Przykro mi, że umarła twoja mama. Cóż, właściwie nie masz też taty, tylko sponsora". Skrzywił się. -Powiedz jej, co uważasz za stosowne. -Wiem, że ci na niej zależy. Widziałam jej pokój. -Nie chcę, żeby mnie widziała, ale to nie oznacza, że nie pragnę zapewnić jej wszelkich wygód. Nie rozumiesz? To dziecko. Jedno spojrzenie na to, co zostało z mojej twarzy i przez tydzień będą ją męczyć koszmary. - Pokręcił głową. - Wolałbym nam obojgu tego zaoszczędzić.