Marla nie zdobyła sie na usmiech.

- Nic - pokręciła głową, kładąc ręce na biodrach. - Już nie ma nic do ukrycia. I nie przyjechałam tutaj, żeby się kłócić. - Ja tylko chcę wiedzieć, dlaczego mi nie powiedziałaś. - Musi znać odpowiedź. Nie odpuści tak łatwo. Na miłość boską, przecież rozmawiają o jego dziecku! - Myślałam, że dziecko umarło. - Ale musiałaś wiedzieć co najmniej przez siedem, osiem miesięcy, że nosisz je w sobie. - Byłam przerażona - przyznała, wysuwając podbródek. Jej plecy zesztywniały, a kilka niesfornych kosmyków 39 wysunęło się z koka i rozwiewał je wiatr. - Czym? - nalegał. Zawahała się. Po raz pierwszy opadła z niej maska zuchowatości. - Jakoś nie pamiętam, żeby cokolwiek cię przerażało. Byłaś rozpieszczona i bogata, ale lubiłaś też rozrabiać i miałaś niewyparzony język, którego nie bałaś się używać. - Nie o to mi chodziło. Przechylił głowę na bok. Czekał. Walczyła ze sobą i wciąż miała czerwone policzki. - Wyduś to z siebie, Shelby. - A niech to. - Widział, jak zmaga się ze sobą. - Nie przyjechałam tutaj, żeby o tym dyskutować. - O czym? - ciskał. - Och, do diabła. No dobrze, bałam się ciebie. Mojego taty. Tego, co powiedzą ludzie. http://www.stomatologpoznan.net.pl/media/ Śmieszne, ale nie wspomniała mu o tym, kiedy ucięli krótką pogawędkę poprzedniego wieczoru. Może nadeszła pora, żeby złożyć jej wizytę. Ale przede wszystkim liczyły się jego cele - mała gra, w którą uwielbiał grać. Dał znak Lucy, a ona uśmiechnęła się lekko. Ona zawsze go lubiła. Dzisiaj wyglądała nieszczególnie. Zlizała szminkę i miała nieumalowane oczy. Przecierała kontuar. Ross wręczył jej dwadzieścia dolarów za cztery wypite przez siebie piwa. Szybko wydała mu resztę, a on zostawił jej przyzwoity napiwek, zgarniając monety do kieszeni. - Powiedz ode mnie „cześć” swojej siostrze, jak się z nią zobaczysz - powiedziała Lucy, a Ross wymamrotał, że 178 to zrobi. Kłamał. Oboje o tym wiedzieli. Nie lubił Mary Beth, i to z wzajemnością. Trzymali się razem wyłącznie dlatego, że w dzieciństwie mieli tylko siebie. Połączyła ich praca na roli u dziadka, który zasypywał ich cytatami z Biblii równie często jak uderzeniami paska. Wtedy ze strachu przytulali się do siebie. Aż pewnego dnia Ross zauważył, że Mary Beth rosną piersi. Pocałował ją i wsadził rękę do jej majtek, kiedy miała dwanaście lat. Mary Beth krzyczała jak opętana. Dziadek omal nie zatłukł go na śmierć, a potem zabrał malca do rowu irygacyjnego, gdzie

- Watpie. Mo¿e powinnas jednak poszukac go jeszcze raz. - Alex przestepował z nogi na noge. Spojrzał na zegarek. - Wiele przeszłas w ciagu kilku ostatnich dni. Pierscionek to chyba najmniejszy problem. - Joanna powiedziała, ¿e to był prezent od mojego ojca. - Conrad dał ci mnóstwo prezentów. Sprawdź - Coś mi się zdaje, że już niedługo będę go miał pod dostatkiem - sapnął, gdy tymczasem pielęgniarka mierzyła mu ciśnienie, odczytywała wskazanie termometru i sprawdzała puls. - Ja umieram - stwierdził spokojnie. - Ani wy, ani wasze cholerne urządzenia nie zmienicie tego smutnego faktu. Więc dajcie sobie spokój. - Odprawił pielęgniarkę machnięciem ręki. - Mamy coś do obgadania z tą młodą damą. Rifkin przystanęła, zlustrowała Katrinę od stóp do głów i nachmurzyła się. - Trzydzieści minut - powiedziała w końcu, stukając grubym palcem w cyferblat swojego timeksa. - Będę sprawdzała czas. - I wyszła z sali, szeleszcząc wykrochmalonym fartuchem. - Proszę nie zwracać uwagi na Panią Ciekawską - Caleb powiedział do Katriny, kiedy zostali sami, tylko w towarzystwie rozlicznych wizerunków Syna Bożego. - I pamiętać o zamknięciu drzwi. Nie chcemy, żeby ktoś pod86 słuchał to, co mam do powiedzenia. Nacisnął osłabionymi palcami klawisz „mute” na telewizorze. Katrina nie sprzeczała się z nim. Podeszła do drzwi, omiotła korytarz fachowym spojrzeniem, przekonała się, że nikt nie czyha w pobliżu, a potem stanowczym ruchem zamknęła drzwi. Zadowolona, że są sami, wzięła jedyne, niewygodne krzesło w sali i przysunęła je do łóżka. Usiadła, uruchomiła dyktafon i ostrożnie położyła go między