Wyjęła z lodówki colę, nalała do szklanki, wypiła trochę i usiadła

Jednak Cara nie dała się stłamsić. Nawet nie mrugnęła okiem. - Parker jest moją przyjaciółką - odparła śmiało. - Dlatego mam moralne prawo występować w jej sprawie. Wiem, jak wyglądają dobrane pary. Wiem też, choć cię nie znam, że nie władza i pieniądze czynią człowieka szczęśliwym, a miłość. Należy ci się to, tak samo jak należy się Parker. -Ja... Cara przerwała mu, uśmiechając się lekko: - Dobranoc, Shey. Kiedy przyszliście, właśnie zbierałam się do wyjścia, a skoro już jest po wszystkim, mogę spokojnie wracać do domu. Do zobaczenia rano. Miło mi było cię poznać, Tanner. Odwróciła się i wyszła do księgarni. - Ho! - Shey nie kryła zdumienia. - Co w nią wstąpiło? - Jak mam to rozumieć? - zapytał Tanner. - To najdłuższa wypowiedź, jaką Cara wygłosiła przed nieznanym jej człowiekiem. A w zasadzie, jaką wygłosiła kiedykolwiek, bo nigdy nie wypowiada swoich opinii, nawet jeśli kogoś dobrze zna. http://www.spzagorz.pl/media/ Ogień był widoczny jak na dłoni, wydobywał się z najwyższego piętra, z tyłu. Matthew już wystukiwał 999 na komórce, Kat pokonała ostatnie sto metrów i zatrzymała się z piskiem opon. - Pożar - poinformował krótko operatora, wcisnął Kat telefon do ręki i otworzył drzwi. - Powiedz im, że to Aethiopia, w połowie East Heath Road. - Chyba tam nie wejdziesz? - spytała ze strachem. Zdążył już wysiąść. - Idź do najbliższego domu, obudź sąsiadów, kogokolwiek... Jeśli bateria siądzie, zadzwoń od nich. - Matthew, proszę, nie wchodź tam! - krzyknęła za nim. - Zawiadom straż! - rzucił przez ramię już na ścieżce, szukając w kieszeni kluczy i modląc się, by nikomu nie przyszło do głowy zmienić

- Tylko nic więcej, jasne? - ciągnęła Flic w nowym przebłysku natchnienia. - No, ewentualnie, że czasem sprawiałyśmy kłopoty mamie i Matthew, a ponieważ mama nie żyje, to masz wyrzuty sumienia. I jeszcze czytałaś, że stres może spowodować raka, więc czujesz się winna także choroby Groosi. - Kurde - odezwała się z podziwem Imogen, kręcąc głową. - Sprawdź - W porządku, panie Gardner? - Tak, dziękuję. - Przełknął ślinę. - Przepraszam. - Nie ma za co. To ciężka próba dla wszystkich zainteresowanych. Jeśli można, mam jeszcze dosłownie parę pytań. - Oczywiście, proszę. Zerknął na salę i natrafiwszy na pełne współczucia oczy Sylwii, zawstydził się swej słabości w obliczu niezwykłej siły teściowej. - Panie Gardner, proszę cofnąć się myślą do ostatnich kilku dni spędzonych z żoną. Czy nasuwa się panu coś, co dałoby jej szczególny powód do zmartwienia? Myśli Matthew poszybowały wstecz do jego porannego spotkania z Sylwią i oskarżeń Imogen. Spojrzał jeszcze raz na teściową szukając w jej twarzy choćby cienia sugestii, że powinien