gwałciciel, morderca - ci ludzie nie zasługiwali na to, by żyć. W

Brzmiało to wspaniale. Poprawiła włosy. Wprawdzie jej dzikie loczki nieco podeschły, ale i tak musiała teraz wyglądać niczym kobieta z buszu. Nie wpuszczą jej do żadnej porządnej knajpy Chyba tylko do speluny gangu motocyklowego. - Pistolet przepadł, co? - Został na dnie rzeki. - Szkoda. Przydałby się, żeby zmusić kelnera do obsłużenia takich oberwańców. an43 296 - Poradzimy sobie - zerknął na nią z uśmiechem. Mieli trochę szczęścia: szybko trafili na obskurną hamburgerownię z okienkiem dla zmotoryzowanych. Wzięli zamówione jedzenie i zjechali na parking, aby spokojnie zjeść. Milla wróciła do życia już na tyle, by poczuć dziki głód. Pochłonęła hamburgera - drugiego dzisiaj - w mgnieniu oka. Oboje równie szybko opróżnili swoje kubki z kawą; byli gotowi do powrotu na trasę. - Musimy gdzieś kupić prezerwatywy - powiedział nagle Diaz. - Nie mam żadnych. http://www.smaczno-pizzeria.net.pl Arturo Pavon. Litery wypaliły się w jej mózgu jak nieusuwalne piętno. Tak jak nigdy nie zapomni jego twarzy, tak samo będzie pamiętać to imię i nazwisko. I tę chwilę. Przez tyle lat nie znalazła praktycznie niczego, żadnych konkretnych informacji, żadnych faktów. Teraz wszystko zmieniało się tak nagle, że czuła, jakby cały świat zawirował wokoło. Logicznie rzecz biorąc, wiedziała, że najprawdopodobniej nigdy nie odnajdzie Justina. Ale z powodów emocjonalnych nie mogła przestać go szukać. A teraz, nareszcie, pojawiła się szansa na zdobycie wiadomości na temat tego, co stało się z dzieckiem. Czy żyje? Może da radę go odnaleźć? Swojego synka... - Możesz go znaleźć? - spytała, pochylając się do przodu, jakby siłą woli mogła zmienić rzeczywistość. - Chcę z nim pogadać. Chcę

Jozuego. David ją kochał. A ona jego. To było tak cudownie proste. Tuż po skończeniu studiów, w wieku dwudziestu jeden lat, została jego żoną. Teraz, dwa lata później, była już matką. Nie żałowała niczego, ani minuty ich wspólnego życia. Nie zmieniła długoterminowych planów: wciąż chciała uczyć po powrocie do Stanów. Chciała kontynuować swoją edukację. Ale nie cofnęłaby Sprawdź pchnęła ją sama w stronę brzegu, tuż za drzewem. Byli teraz rozdzieleni grubym pniem, wciąż połączeni naciągniętym paskiem. Milli także udało się chwycić korzenia, a jednocześnie zaprzeć stopami o wystający z dna kamień. Prąd rzeki wciąż napierał, ale kobiecie udało się wyprostować drżące kolana i zablokować je w tej pozycji, trzymając się mocno. - Puszczam pasek - zdołała wykrztusić. - Trzymam się drzewa. Jak u ciebie? - W porządku - odparł. Milla odwinęła sobie pas z nadgarstka, odpłynął z wartkim prądem. Spanikowała przez moment, gdy woda naparła na nią silniej, jakby czując, że nie ma już liny łączącej dwójkę ludzi. Kobieta silniej chwyciła się drzewa i utrzymała pozycję. an43