nienarodzonego dziecka, jeśli o nim wiedziała.

- Ona będzie oczywiście łatwiejszym celem. Bardzo prawdopodobne, że spróbują zabić ją jako ostrzeżenie dla ciebie - wyjaśnił szef policji przepraszającym tonem, w pełni świadomy rozpierającej Edwarda wściekłości. Edward musiał przyznać, że scenariusz przedstawiony przez szefa policji jest aż nadto realny. A to oznaczało... To oznaczało, że dla własnego bezpieczeństwa panna Bella Swan powinna wrócić do swojego kraju i własnego życia w trybie natychmiastowym. Szybko i po cichu, w sposób, który nie wywoła jej sprzeciwu, bo Edward pod żadnym pozorem nie zamierzał mówić jej prawdy. Uznał, że żądna pieniędzy młoda kobieta mogłaby sprzedać tę historię brytyjskim mediom, z ogromną szkodą dla zurańskiej turystyki. Na szczęście Edward miał już pomysł, jak skłonić ją do wyjazdu bez wzbudzania podejrzeń. Tym razem wrócił do apartamentu limuzyną z szoferem, ale wysiadł z niej poza zasięgiem widoku z okien. Zastał Bellę na tarasie, zaczytaną w jednej z jego książek, traktującej o lokalnych zwyczajach. Tak jak za każdym razem, kiedy widział ją po dłużej nieobecności, musiał opanować nagłe bicie serca i chęć wzięcia jej w ramiona. Im prędzej wróci do domu, tym lepiej, zdecydował. Bella obserwowała go w milczeniu. Bez niego apartament był bardzo pusty. - Zastanawiałem się nad twoją sytuacją w związku z apartamentem - oznajmił Edward bez wstępów. - Moją sytuacją? - powtórzyła. W sprawach dotyczących apartamentu i przyszłości Kate i Sama nie zmierzała popuścić nawet o cal. Edward wzruszył ramionami. - Jeżeli dobrze zrozumiałem, skoro twoje prawo własności do apartamentu zostanie uznane, zamierzasz wystawić go na sprzedaż i wrócić do domu. Bella kiwnęła głową. - Sprzedaj go mnie - zaproponował. - To pozwoli skrócić tę długą i żmudną procedurę. Proponuję oficjalną cenę rynkową. Już jutro wieczorem mogłabyś wrócić do Anglii. Co takiego? Czy dobrze usłyszała? - Chcesz kupić apartament ode mnie? - spytała, wolno wymawiając każde słowo, jakby nie była pewna ich znaczenia. - Właśnie tak. Bella patrzyła na niego podejrzliwie. Czemu to zaproponował? Nie wierzyła ani przez moment w czystość jego intencji. - Dlaczego miałbyś to zrobić? - zapytała. - Bo nie mam czasu się targować. Uniosła brwi w niedowierzaniu. http://www.sluby-zakopiec.com.pl/media/ zarówno żony, jak gospodyni? Oczywiście Kat nie wiedziała o Izabeli ani o żadnym z koszmarów, które wydarzyły się od wczorajszego ranka. 276 Takie rzeczy raczej nie pomogą mu zdobyć sympatii porządnej dziewczyny. Ale muszę z kimś porozmawiać. Może z Karlem albo Ethanem? Nie, jeszcze nie. Nie potrafi zmusić się do powiedzenia im tego, chyba że nie będzie miał wyboru, bo na przykład adwokat zażąda, by rozejrzał się za kimś, kto by za niego poręczył albo wpłacił kaucję... Boże... Jeśli dłużej tu posiedzi, sam jak palec, zwariuje.

koleżanki i koledzy, z którymi dziewczynki chciałyby się spotkać, powyjeżdżali z Londynu i jeszcze na domiar złego nastąpiła awaria kabla i wyłączono obie linie telefoniczne. Dopiero w trzecim dniu nowego roku telefony ożyły i Matthew zaczął odsłuchiwać swoje wiadomości. - Matt, prezent był fantastyczny - odezwał się głos Ethana. - Sprawdź się, że nie dopełniłam tego obowiązku. — Zamierzałam po powrocie pójść do twojego pokoju i obudzić cię, abyś jak zawsze rozpięła mi suknię — powiedziała lady Rothley. — Lecz w takim razie będzie lepiej, 70 jeśli położysz się na moim łóżku i zdrzemniesz, dopóki nie wrócę. — Gdyby ktoś zobaczył, że dopuszczam się takiej lèsemajesté, dostałby chyba ataku serca! — odparła Tempera. — Zamkniesz drzwi na klucz — nakazała lady Rothley — a ja wracając delikatnie zapukam. Zresztą, jeśli będę głośno rozmawiać na schodach, na pewno sama się obudzisz. Tempera ucałowała macochę z wdzięcznością.