- Przepraszam. - Odsunęła na bok niezjedzony mus truskawkowy.

widzi, jak w dolnym kąciku jej oka formuje się łza. Mimo to posłusznie spełniła jego prośbę, nie odzywając się przy tym ani słowem. Obawiał się, że może nie być skłonna do rozmowy na temat spotkania z Danielem. - Dzieci grzecznie śpią - poinformował ją z nadmiernym entuzjazmem. Kontynuował swój monolog, cały czas uważając, by mleko się nie przypaliło. Parę minut później postawił przed nią parujący kubek gorącej czekolady, a drugi po przeciwnej stronie stołu. - Jak przejażdżka? Udała się? Willow ogrzewała ręce, przykładając je do gorącego kubka. Widział, że wciąż jest zdenerwowana. - Tak - odparła, siląc się na uśmiech. - Wieczór jest bardzo piękny. Miły i świeży, w powietrzu wciąż unosi się zapach deszczu. - Noce stają się coraz chłodniejsze - zauważył. - Nim się obejrzymy, nadejdzie koniec lata. Z tego, co pamiętam, zimy w tym regionie nie należą do najprzyjemniejszych. Dużo tu śniegu. Nie mogę się doczekać, kiedy zabiorę dzieci w góry. Czy jeździ pani na nartach? Pokręciła przecząco głową. http://www.restauracjaplaza.pl/media/ przekazać osobiście. Wszyscy skinęli głową na znak zgody. - Connor chciał, Ŝebym do niego zadzwonił i poprosił Marka do telefonu, bo nie będzie mógł być na ślubie. WciąŜ liŜe łapy po tym, co przeŜył. Mark skinął głową ze zrozumieniem. - Postanowiliśmy zatem - rzekł Jake wstając - Ŝe skoro wszyscyśmy się tu zebrali, bo Connor dołączy do nas niebawem, moŜemy urządzić Markowi wieczór kawalerski. Na dole wszystko jest przygotowane. Mark roześmiał się. - Dzięki, chłopaki. - Masz jakąś radę dla zatwardziałych starych kawalerów? - zapytał jeden z nich. - Owszem, mam. Jeśli spotkacie kobietę waszego Ŝycia, nie pozwólcie, by

słońcu. - Proszę mnie posłuchać, doktorze, zostanę tutaj! Nie opuszczę pańskich dzieci! Jeżeli postanowi pan mnie zwolnić, założę przeciwko panu sprawę i nie poddam się aż do orzeczenia Sądu Najwyższego! - Jej twarz wyrażała pogardę. - I proszę się nie martwić. Po tej rozmowie już mi nie grozi, bym kiedykolwiek miała się w panu zakochać! Sprawdź dopóki nie wyzna mu prawdy. Ktoś w końcu musi ją obronić przed tym szaleńcem! Dwie godziny później Willow zajechała pod dom. Scott wiedział, że wejdzie do środka tylnymi drzwiami, więc czym prędzej udał się do kuchni. Gdy weszła, gotował już mleko w garnku na kuchence. - Dobry wieczór - przywitał się, nie podnosząc wzroku. -Myślałem, że niedługo pani wróci. Postanowiłem zrobić nam gorącą czekoladę. Proszę usiąść na chwilę, zaraz będzie gotowa... - Dzięki, ale najchętniej poszłabym prosto do łóżka... - Przecież nie pozwoli pani, by mleko się zmarnowało - uśmiechnął się, choć jego uwadze nie uszedł fakt, że jej oczy