– Naprawdę? – Korowin się rozjaśnił i pogroził palcem niewidocznemu aktorowi. – No,

się nie tylko zewnętrznie, ale i wewnętrznie. Krok nabrał lekkości, stał się jakby posuwisty, ramiona wyprostowały, szyja trzymała głowę zwróconą nie w dół, lecz w górę. Przechodzący mężczyźni oglądali się, a dwóch oficerów nawet przystanęło, przy czym jeden gwizdnął z cicha, a drugi powiedział do niego z wyrzutem: „Fe, Michel, co za maniery”. Przy wejściu do biura turystycznego „Cook and Kantorowicz” przyczepiła się do eleganckiej damy złośliwa i brudna Cyganka. Zaczęła grozić nieuchronnym nieszczęściem, nocnymi strachami i śmiercią przez zatonięcie, a za odczynienie owych plag domagała się dziesięciu kopiejek. Pelagia prorokini wcale się nie przestraszyła, tym bardziej że w niezbyt odległej przeszłości uniknęła śmierci w nurtach Rzeki, ale i tak dała wiedźmie pieniędzy, i to nie dziesięć kopiejek, ale całego rubla – żeby na przyszłość była lepsza i nie uważała wszystkich ludzi za wrogów. W agencji turystycznej, w której mieścił się też sklepik z utensyliami podróżnymi, przepuściła następne półtorej setki z biskupich oszczędności – na dwie przecudne szkockie walizki, przybory do manikiuru, etui do okularów wykonane z masy perłowej, dające się przytroczyć do pasa (i ładnie, i wygodnie), a także na bilet do nowoararackiego klasztoru, dokąd trzeba było jechać najpierw koleją żelazną do Wołogdy, potem karetą do Modroozierska, a dalej statkiem parowym. – Na pielgrzymkę? – z szacunkiem upewnił się urzędnik. – W samą porę, póki mrozy nie chwyciły. Może zechce pani od razu zarezerwować hotel? – A jaki mi pan doradzi? – spytała podróżniczka. http://www.reologiawbudownictwie.info.pl/media/ Duchownych obowiązuje całkowita dyskrecja. Ale Danny nie chciał mówić. Był absolutnie przekonany, że nie może nikomu zaufać, nawet podczas cichych nocnych godzin, kiedy słowa pulsowały w nim i zbijały się w ognisty, twardy węzeł w piersi. Wtedy znowu stawały mu przed oczami tamte wydarzenia. Widział je wyraźnie, ale z pewnego dystansu, jakby to wszystko mu się przyśniło i tak naprawdę nie miało z nim nic wspólnego. Potem podnosił rękę. Ani razu nie zadrżała, więc chciał krzyczeć, krzyczeć, krzyczeć. Prawnik powiedział mu, że odwiedzi go dwóch specjalistów. A teraz uwaga: jednemu z nich nie wolno ufać. Danny musi być ostrożny. Drugi... pewnie Schaffer?... pracuje dla jego rodziców. Można mu powiedzieć wszystko. Danny powinien zastanowić się, czy nie chciałby się komuś zwierzyć. Poczułby się od razu lepiej, gdyby zrzucił ten ciężar. Prawnik uśmiechał się dobrotliwie. Nagle Danny przypomniał sobie pannę Avalon. Wyraz jej twarzy, kiedy odwróciła się do

głębiej w mózg... – Moja córka nie ma już głowy – ciągnął monotonnym głosem. – Tylko bezkształtną masę, którą przytrzymują spinacze, nici i kilometry bandaży. Zresztą lekarze podłączyli ją do tej aparatury tylko dlatego, że czekali na naszą zgodę na wycięcie narządów. A teraz ona leży tam jak groteskowa lalka, podtrzymywana przy życiu przez maszyny. Moja była żona, Berthie, cały czas łudzi się, że to jeszcze nie koniec. A moim zdaniem tak nie powinno być. Sprawdź Wyszedłem od doktora niemal uspokojony i tylko żal mi było nieszczęsnego Kubowskiego, ale im bardziej oddalałem się od lecznicy, tym głośniej rozbrzmiewał we mnie głos wątpliwości. A nieziemskie światło? A słowa, które tak wyraźnie usłyszałem? W dodatku to nie mógł być wicher – to coś poruszało się wolno, zrobiło zaledwie kilka kroków, kontury zaś były już zanadto wyraziste. Dalsze wydarzenia potwierdziły, że trąba powietrzna i nasycenie atmosfery ozonem żadnego związku ze sprawą nie mają. Zatraciwszy człowieka, Wasilisk jakby z łańcucha się zerwał i przestał trzymać się granic Mierzei Postnej. Następnej nocy objawił się bratu Kleopie, przewoźnikowi, który jedyny ze wszystkich mieszkańców Araratu ma prawo odwiedzać Pustelnię Wasiliskową: raz dziennie odwozi on pustelnikom wszystko, czego im potrzeba, i zabiera gotowe różańce. Nocą, kiedy Kleopa człapał do klasztoru, wracając od przyjaciela,