jednym z jej przyjaciół.

- Kelsey, teraz naprawdę się martwię. - Och, nie martw się. - Spojrzała na mężczyznę siedzącego przy jej stoliku. - Nikt mi się nie narzuca. Wiem, kochanie, że jesteś zbudowany jak Conan Barbarzyńca, ale nie musisz ruszać mi na ratunek, sama sobie poradzę. Powiedziała to tak naturalnie i przekonująco, że sama się zdziwiła. Mężczyzna uniósł lekko ręce, wstał i odszedł. - Kelsey, od kiedy jestem zbudowany jak Conan Barbarzyńca? Dlaczego wygadujesz głupoty i gdzie właściwie jesteś? - Po prostu w klubie, Larry, piję wodę sodową. Wiem, że zachowuję się dziwnie, ale wszystko jest w porządku. Wyjaśnię ci kiedy indziej, dobrze? Przysięgam, że nic mi nie zagraża i że w razie czego do ciebie zadzwonię. Teraz się zdrzemnij. Przerwała połączenie, zanim zdążył odpowiedzieć. W ostatniej chwili, bo naprawdę by się zaniepokoił, słysząc, jak cała publiczność śpiewa http://www.psychoterapeutawarszawa.info.pl - W dzisiejszych czasach nikt nie sypia w trumnie. To znaczy, faktycznie, niektórzy ciągle to robią, ale ja i moi przyjaciele nie. - A ten stary kufer pod łóżkiem? - zagadnął. - Zawiera szkocką ziemię, jak zgaduję? Wzruszyła ramionami. - Dziwię się, że dotąd nie rozebrałeś całego domu na kawałki, żeby znaleźć obciążające mnie dowody. RS 254 - Bo nie zorientowałem się na początku - przyznał się. - Byłem skupiony na... na czym innym. Ale powinienem był się domyślić, bo nawet po tych wszystkich latach... - Ja też się nie domyśliłam - odparła. - Czas, jak słusznie mówią,

nie za wcześnie? - Nie, nie ma problemu. Zakończyli rozmowę. Dane spojrzał na zegar. Do rana nic już nie może zrobić. Przynajmniej przez telefon. Wstał i ruszył w kierunku schodów. Sprawdź Kelsey, potem Dane'a. Nic nie mówiła na temat swojej przygody. Podobnie jak inni, myślała przede wszystkim o Sheili. Kelsey zauważyła, że Cindy wypiła już jedno piwo i nalała sobie następne. Zaniepokoiła się o nią. - Niedawno uderzyłaś się i straciłaś przytomność. Chyba nie powinnaś teraz tak pić? - Jak? Inaczej nie umiem. - Cindy... - Nie wzięłam środka znieczulającego, który mi dali. Wolę piwo. - A jeśli miałaś wstrząs mózgu? - Nic mi nie jest - upierała się Cindy. - W szpitalu