okładać go pięściami. Nie broniłby się przed razami.

– Wie pani co, pani Allen? Radziłbym trochę rozwagi. Postrzeliła mnie pani dzisiaj już dwa razy, więc na pani miejscu starałbym się bardziej mnie nie denerwować. Ma pani szczęście, że dobrze znoszę ból. – I tak mnie nie postrzelisz. Jesteś profesjonalistą. Jeśli już strzelasz, to po to, żeby zabić. – Jestem praworęczny i zostałem postrzelony w prawe ramię. Jeśli będę musiał strzelać lewą ręką, to kto wie? Mogę chybić i trafić panią na przykład w nogę. – Nienawidzę takich drani jak ty! – krzyknęła z furią Barbara. – I tak trzymać. A co zamierza pani przyjaciel Mowery? Barbara zacisnęła usta. Było jej zimno od wilgoci i nade wszystko pragnęła, by deszcz wreszcie przestał padać. – Dobrze – mówiła Lucy, przechylona nad krawędzią skały. – Krok po kroku. Ostrożnie. Boże, oddałabym wszystko, żeby się tam znaleźć zamiast ciebie. – Powiedz jej, żeby sobie wyobrażała, że ma amputowaną tę rękę – doradził Plato. – Ja tak robiłem, gdy postrzelono mnie w nogę. http://www.psychoterapeuci-katolicy.pl/media/ Cóż z tego, skoro Amy w ogóle nie chce o tym słyszeć. Może teraz wyłoży mu swoje racje. - Chodź tutaj! - zachęcił ją. - Usiądź, pogadamy. - Podał jej szklankę z lemoniadą. - Dzięki. - Upiła łyk i zapatrzyła się na ocean. - Ale dzisiaj było gorąco. Tak, i to nie tylko jeśli chodzi o pogodę, skomentował w duchu. - Może wolisz posiedzieć w domu? - zapytał. - Możemy usiąść w kuchni. Albo w innym pokoju. Amy pokręciła głową.

– Łajdak! – Widzisz? Bardzo dobrze cię rozumiem, Barbie. Jestem ekspertem w tych sprawach . – Chcę się z tego wyplątać – powiedziała cicho, z trudem wydobywając głos z zaciśniętego gardła. To było żałosne i ona dobrze o tym wiedziała. Sprawdź - Mamusia i tatuś zawsze mają co robić, gdy urządzamy swój wieczorek. Zamykają się u siebie i dają nam spokój. Wcale się do nas nie wtrącają. Teraz Pierce spojrzał na Amy. W jego oczach błyskały niebezpieczne ogniki. - Domyślam się, że dają wam spokój - powiedział, zniżając lekko głos. Amy poczuła łaskotanie w żołądku. Benjamin zrobił poważną minę. - Naprawdę do nas nie przychodzą - zapewnił żarliwie i otarł buzię rączką. - Myślę,