- Do mnie nie odezwały się ani słowem.

Flic oblizała suche wargi. Nigdy nie zdawała sobie sprawy, że stary John czuł się tak blisko związany z jej dziadkiem i ojcem. Trzymał ich zdjęcie w sypialni razem z fotografiami swojej rodziny. Potem jej wzrok padł na poduszkę, która leżała na podłodze przy łóżku, jakby spadła albo została zrzucona. Aż się prosiła, by jej użyć. Flic obróciła się tyłem do zdjęć, zrobiła trzy kroki i ją podniosła. Trzeba to zrobić. Zamknęła oczy i skupiła się na zadaniu. Położyć poduszkę na twarzy śpiącego. Przycisnąć. Mocno przycisnąć. Stłumiony krzyk... Szok przerażonego staruszka przenika do jej ramion i całego ciała... Drgają schowane pod kołdrą nogi... Wolna ręka zaciska się na jej ramieniu... a potem opada. Przyciska mocniej. Czeka. Już słabnie. Zaraz wszystko się skończy. - Ach, więc tu jesteśmy! - Ciepły głos Gity Khan rozległ się tuż pod drzwiami. Flic otworzyła oczy i upuściła poduszkę na podłogę. http://www.psychopedagogika.pl/media/ - Może. - Żadne „może". Jestem ich matką. - Ja zaś - odparł z żalem Matthew - najwyraźniej jestem tym osławionym złym ojczymem... Choć prawdę rzekłszy, nie wiem, czy w ich oczach mam prawo nawet do tego miana. - Co masz na myśli? Czasem mam wrażenie, że ani Flic, ani Imogen nie przyjmują do wiadomości naszego małżeństwa. Wciąż traktują mnie jak wakacyjnego kochasia, którego matka sprowadziła do domu, bo miała taki kaprys. - Zabrzmiało to przerażająco, lecz prawdziwie. - Taki chwilowy problem. 72 Izabela przyszła zapytać o lunch, więc z ulgą zmienili temat,

— Położyłem się wtedy, lecz nie mogłem spać — odparł książę. — Zresztą nie pierwszy raz. Odkąd zobaczyłem cię w ogrodzie, myślałem o tobie całymi nocami... Lecz tamtego wieczoru czułem prawie, że mnie wzywasz i chcesz powiedzieć mi, że coś cię dręczy. — Myślałam, że... nienawidzisz mnie za to, co... sądziłeś, Sprawdź - Może stąd, że chciałbym, żebyś jak najprędzej zniknęła z mojego życia? - odparował. Zabolało i Bella skrzywiła się, chociaż pomyślała, że właśnie tego powinna się była spodziewać. - Cena rynkowa apartamentu wynosi siedemset pięćdziesiąt tysięcy funtów. Jestem gotów natychmiast wypisać czek na milion funtów. To pokryje wszystkie twoje wydatki. W rzeczywistości cena rynkowa była bliższa pięciuset tysiącom funtów, ale Edward nie chciał marnować cennego czasu na jałowe dyskusje. Chciał, żeby Bella wyjechała jak najprędzej, nie tylko ze względów bezpieczeństwa. Nie zamierzał dłużej znosić jej ataków i obraźliwych insynuacji. - Czek? - zapytała Bella podejrzliwie. Czyżby chciał ją oszukać? Dowiedziała się już wcześniej od młodego urzędnika, że cena apartamentu oscyluje wokół pół miliona funtów. Dlaczego więc Edward chciał zapłacić dwa razy tyle? Czy przypuszczał, że natychmiast zaakceptuje tę ofertę? Na pewno miał w tym ukryty cel. Być może jego propozycja była jednym wielkim kantem. Wyglądało, że zamierzał zachować apartament bez względu na koszty. Nie miała pojęcia, jak się zachować. Ale zobowiązania wobec Kate i jej synka skłaniały ją do starań, by uzyskać za apartament jak najwyższą cenę. Wzięła głęboki oddech. - Czy tobie się wydaje, że naprawdę jestem taką idiotką? - O co ci chodzi? Bella zignorowała złowieszcze ostrzeżenie brzmiące w jego głosie. - To chyba oczywiste - odpowiedziała prześmiewcze - Dajesz mi czek, ja kwituję sprzedaż apartamentu, a potem odkrywam, że czek jest bez pokrycia.