martwa dusza ożywa. Jakby z pustynnej popękanej ziemi trysnęły nagle czyste źródła,

osiągnąć. – Sandy... – Avery zaczął pojednawczo. Sandy przerwała mu. – Nie wiem, co chcę usłyszeć! Może to, że mój syn nie potrafiłby zastrzelić trzech osób. Że moje dziecko nie jest mordercą, że to wszystko jakaś wielka pomyłka. – Uderzyła ręką w stół. – Popatrzcie na siebie, omawiacie tu prawnicze teorie, ustalacie strategię. To nie mecz piłki nożnej. Nie w tym rzecz, kto wygra, a kto przegra. Tu chodzi o naszego syna! Chodzi o nasze życie! Jak będziemy mogli spojrzeć ludziom w oczy, jeśli wszyscy uznają, że Danny jest mordercą? Co powiemy Becky? Boże, Shep, nie widziałeś, co nam napisali na garażu? Zabiją go. Mieszkańcy Bakersville winią Danny’ego za śmierć dwóch dziewczynek i wcześniej czy później ktoś go zabije. Jezus Maria. Jezus Maria, Jezus Maria, Jezus Maria! Sandy poderwała się z krzesła. Zdała sobie sprawę, że nie panuje już nad łzami. Shep nie próbował jej pocieszyć. Zeszłej nocy chciał wrócić do łóżka żony po miesiącach spania osobno. Mówił chrapliwym głosem. Tłumaczył, że tylko pragnie ją przytulić. Może na chwilę zapomną o tym, co ich dzieli. Kiedyś przecież byli dobrymi przyjaciółmi. Ale gniew tkwił w Sandy zbyt głęboko. Patrzyła na męża, ojca swoich dzieci, nagiego i bezbronnego z przygarbionymi plecami i myślała tylko o jednym: jeśli Danny dopuścił się morderstwa, winę za to ponosi Shep. Zbyt mocno naciskał chłopaka. Nigdy nie rozumiał, że Danny jest inny, bardziej wrażliwy, tak jak ona. Próbował siłą wciągnąć go do swego aroganckiego męskiego świata. http://www.psychologpoznan.edu.pl Quincy ścisnął ją mocno za rękę. Uśmiechnęła się i przywarła do niego, pocierając wyzywająco kroczem o jego wzwód. – Zerżnij mnie – wymamrotała głosem, którego sama prawie nie poznała. – Dobrze mnie zerżnij. – Jak się nazywał? – zapytał surowo. – Ile miałaś lat? Matka wiedziała, czy była zbyt pijana, żeby się przejąć? Cholera jasna! – Odepchnął Rainie i zaczął szybkim krokiem przemierzać pokój, jakby nie mógł się pohamować. Jeszcze przed chwilą czuła jego silne ciało. Teraz musiała wyciągnąć ręce, żeby nie stracić równowagi. – Nikomu nie powiedziałaś, prawda? – ciągnął. – Aż do dzisiaj. Muszę być bezstronny, żeby ci pomóc, ale nie potrafię. Chcę go wytropić. Jezu, chcę mu połamać wszystkie kości. Ilu można zamknąć tych drani, a to ciągle za mało! – Nie wiem, o czym mówisz. – Akurat.

go znienawidził. – Jak tam raporty? – Pomimo obaw Shepa, Mitchell nigdy nie próbował wykraczać poza stosunki służbowe. Nie zatrudnił Sandy dlatego, że po czterdziestce nadal była szczupła i pociągająca. Zatrudnił ją ponieważ dawna szkolna piękność miała głowę na karku i chciała do czegoś dojść. Kiedy Sandy próbowała wyjaśnić to Shepowi, znienawidził Adamsa jeszcze bardziej. Sprawdź pielgrzymów i tutejszych jako przynoszące nieszczęście i dlatego brzeg był zupełnie bezludny. Nowicjusz przeszedł się po mierzei, dotarł do samego krańca i zaczął przeskakiwać z kamienia na kamień, oddalając się coraz bardziej w kierunku wyspy. W niezrozumiałym celu zanurzał w wodzie koniec pochwyconego gdzieś po drodze kija. Przy jednym z głazów długo siedział w kucki i gmerał rękoma w zimnej wodzie, jakby ryby łowił. Niczego nie wyłowił, ale ucieszył się i nawet zaklaskał w wyziębłe ręce. Wrócił na początek mierzei, gdzie przycumowana była stara łódka, przysiadł obok na kamieniu i energicznie zaczął ruszać drutami do robótek, coraz to popatrując na boki. Dość szybko pojawił się ten, na którego chłopak najwyraźniej czekał. Ścieżką prowadzącą od starej kapliczki ku brzegowi szedł mnich o niezbyt czcigodnym wyglądzie: kosmata broda, krzaczaste brwi, wielka, wymięta twarz i siny, porowaty nos. Pelagiusz zerwał się, wyszedł mu naprzeciw i nisko się pokłonił.