Kelsey uniosła wzrok. Nie potrafiłby stwierdzić,

nie będziemy mile widziani? Widywałeś go ostatnio? - Pewnie, tutaj wszyscy ciągle na wszystkich wpadają, zwłaszcza u Nate'a, w „Sea Shanty". - Czy on był... na przykład oschły? - zapytała Kelsey. - Nie, nie, nic z tych rzeczy. Raczej cichy i zamyślony. Szanuję jego prywatność, to wszystko. - No cóż, my nie uszanujemy - oświadczyła twardo Cindy. - Zapewnimy mu rozrywkę. - Dobrze, może tak - zgodził się Jorge. - Idę pod prysznic - zakończył. - Miło, Kelsey, że wróciłaś do domu. Nie wróciłam, pomyślała. Wpadłam tylko na chwilę. - Dziękuję, Jorge. Odszedł w kierunku męskiej szatni i pryszniców. Cindy westchnęła. - On tak dobrze wygląda... - Tak, to prawda - zgodziła się Kelsey. - Ożenił się? Widuje się z kimś? http://www.przydomowaoczyszczalnia.net.pl/media/ zmienił. Może nie sam odgłos nawet, co przybycie czegoś lub kogoś, co wywołało ów hałas. Nancy poczuła, jak coś w jej duszy poruszyło się, budząc ją z letargu,więc czym prędzej spojrzała na ekran i zobaczyła, że w tamtym pokoju jest ktoś jeszcze, ktoś barczysty i wysoki, ktoś o bardzo silnej osobowości, wyjątkowej nawet, gdyż było w nim coś, co... ...co dawało człowiekowi nadzieję. Sama obecność tego kogoś zdawała się wyrównywać siły, może nawet - kto wie? - przechylać je na stronę potencjalnych ofiar. RS 48 Mężczyzna był ubrany w staroświecki sposób, nosił kapelusz z szerokim rondem i długi do ziemi skórzany płaszcz podróżny, w ręku zaś trzymał coś, co wyglądało na kuszę. Wpadł do pokoju niczym błyskawica,

Kelnerka znów się uśmiechnęła. - To znaczy, że śledzisz swojego chłopaka? Sprawdzasz, czy tylko wpadł z kolegami na piwo, czy zamówił sobie taniec na zapleczu? Kelsey roześmiała się. - Nie, naprawdę chciałam zobaczyć, jak wygląda Sprawdź - Powinieneś teraz odpocząć. - To wcale nie takie łatwe. - Boisz się? RS 59 - A jak myślisz? Jessica spojrzała na Nancy. - Jeśli chcesz iść do schroniska i się przespać, to ja tu mogę co jakiś czas zaglądać. Nancy potrząsnęła głową. - Nigdzie nie pójdę, zostanę z Jeremym. Jessica skinęła głową. - Dobrze, skoro tak wolisz. Ja pójdę i troszkę posiedzę z Mary. - Jessico... - Jeremy zaczął spontanicznie, lecz zawahał się i urwał. - Tak?