dziewczyna odrzuciła ją do tyłu ruchem głowy. - Naprawdę żal mi Matthew, ale znacznie bardziej ciebie. - Wzięła matkę pod rękę i poszły dalej, obok neogotyckiej kaplicy unitarian. - Jesteś moją matką. - Ścisnęła mocniej jej ramię. - Nic na to nie poradzę, że bardziej mi zależy na tobie niż na nim, to chyba naturalne? - Oczywiście. I Matthew pierwszy to rozumie. - Więc jak to się dzieje, że chociaż tak bardzo staramy się z nim dogadać, ciągle wynajduje nieistniejące problemy? - Wreszcie dotarły do sklepu z akcesoriami do przyjęć. - To właśnie cały czas próbuję ci powiedzieć. Zaczynam się już zastanawiać, czy on naprawdę chce polepszenia naszych stosunków. Karolina odsunęła się od niej i zmarszczyła brwi. - O co ci chodzi, Flic? - Czuła, że ogarnia ją coraz większa rozpacz. - Czemu, u licha miałby nie chcieć? To brzmi po prostu śmiesznie. Flic wzruszyła ramionami i otworzyła drzwi sklepu. - Skoro tak mówisz... Matthew niespecjalnie wyglądał urodzin Imogen - pierwszej takiej uroczystości w nowej rodzinie. W głębi serca miał nadzieję, http://www.protezy-zebowe.com.pl Napełniła czajnik wodą i postawiła go na kuchence, potem przeszła do salonu. Już podczas poprzedniej wizyty zauważyła, że prawie nic się tam nie zmieniło od śmierci Karo. Fotografie stały na swoich miejscach, meble, bibeloty i rośliny także. Jeszcze na to za wcześnie, pomyślała, wiedząc, że zmiany, kiedy nadejdą, będą prawdopodobnie niewielkie i stopniowe, ale nie mniej podstępne. Na poddaszu - dwa piętra wyżej - zaczął dudnić syntetyzator Micka. Pod wpływem nagłego impulsu Zuzanna opuściła salon i poszła prosto do dawnej sypialni przyjaciółki. Na widok toaletki przestała na chwilę oddychać. Wszystkie rzeczy Karo leżały na swoich miejscach: buteleczki perfum, lusterko, stara, oprawna w srebro szczotka do włosów i grzebień,
komplementami! — przerwała jej lady Rothley rozmarzona. Tempera zdała sobie sprawę, że macocha wcale jej nie słucha. — Zawsze uważałam, że Włosi mają doskonałe maniery — mówiła dalej lady. — W ich ustach nawet najbardziej błahy komplement brzmi, jakby pochodził z głębi serca. Sprawdź Promyczek nadziei zgasł. - Jednakże stan umysłu pani Gardner w chwili śmierci - ciągnął koroner - nie jest nam oczywiście znany. Prawdopodobnie nigdy też się nie dowiemy, dlaczego wyszła na balkon. Matthew, świadom, że wstrzymuje oddech, zerknął na dziewczynki. Zauważył, że zarówno one, jak ich babka zastygły bez ruchu na swych miejscach. I wtedy koroner ogłosił werdykt, jakiego żadne z nich się nie spodziewało: śmierć z przyczyn niewyjaśnionych. Matthew zrozumiał później, kiedy siedział samotnie w gabinecie Richarda, popijając whisky, i gapił się w przestrzeń, że prawie przez całe dochodzenie czuł się trochę tak jak morderca, którego zbrodnia lada chwila