Policja z Bakersville powita agenta federalnego z otwartymi ramionami? Wątpliwe.

W końcu zauważał, że Rainie i Quincy przypatrują mu się. Zaczerwienił się, jakby schwytano go na gorącym uczynku, pospiesznie się pożegnał i schował telefon. – Nowy pies – wymamrotał. – Moja żona... ma na jego punkcie zupełnego bzika. Wiecie, jak to jest. – Przełknął ślinę i wskazał na sąsiednie krzesła. – Usiądziecie? Mam trochę nowych wiadomości. Rainie od razu poczuła niepokój, ale zajęła miejsce przy czerwonym plastikowym stoliku i przedstawiła Quincy’ego. Panowie najwyraźniej znali się ze słyszenia, więc uścisk dłoni był tylko formalnością. – Co cię sprowadza do Bakersville? – zapytał Sanders, kiedy Quincy, nie zważając na dobre rady, zamiast steku z kurczaka zamówił sałatkę cesarską. Rainie pokręciła głową, dając mu do zrozumienia, że robi błąd i poprosiła o stek, tłuczone ziemniaki i podwójny sos. Nie jadła nic przez cały dzień, więc wolałaby raczej smażyć się w piekle niż ze wstydu przed dwoma facetami poprzestać na sałatce. Zastanawiała się właśnie, czy wciśnie w siebie jeszcze krem czekoladowy, kiedy padła odpowiedź Quincy’ego. – Zbieram dane dotyczące szkolnych strzelanin. Dla Sekcji Badań Behawioralnych. Ten przypadek naturalnie bardzo mnie interesuje. – Jesteś obserwatorem? Quincy zerknął na Rainie. – Czymś w tym rodzaju. – Nie potrzebujemy pomocy federalnych – rzucił obcesowo Sanders. http://www.prostysms.pl Oderwał dłonie od jej pleców. Odsunął się. Rainie poczuła, jak wdziera się między nich noc. Zaczęły jej marznąć ręce. Drżała, patrząc, kiedy odchodził do swojego wozu, ale nie zawołała za nim. Miała własny samochód. Jedna z jej zasad. Jedna z jej wielu zasad, którymi się obwarowała przed niebezpieczeństwami życia. Agent specjalny Pierce Quincy odjechał. Po chwili Rainie ruszyła w kierunku domu. Sama. 14 Czwartek, 17 maja, 1.08 Na werandzie Rainie zastała Shepa. Sądząc z liczby pustych butelek po piwie walających się u jego stóp, siedział tam już od dłuższego czasu, a czekanie nie wpłynęło korzystnie na jego nastrój. – Gdzie ty się, do diabła, podziewasz? – warknął, gdy otwierała rozsuwane szklane drzwi. Rainie przyglądała mu się przez moment. Było późno, dobrze po północy, a ona nie miała

Charlie wzruszył ramionami. – Danny jest interesującym chłoptasiem. Ma w sobie potencjał, jeśli wiecie, o co mi chodzi. – Ja nie wiem. Był dobrym uczniem, inteligentnym, nie sprawiał kłopotu. Myślałam, że zajdzie w życiu dużo dalej niż ty. To był jego potencjał. Charlie rzucił Quincy’emu chytre spojrzenie. Sprawdź czterech strażników. Miguelowi najwyraźniej nie zależało na zaszufladkowaniu do kategorii cichych homoseksualistów. Jedno było jasne. Miguel Sanchez nie był człowiekiem miłym. Kimberly znalazła w Internecie jego zdjęcie. Miał ciemne, zmierzwione włosy, które na pewno spodobałyby się Charlesowi Mansonowi. Głęboko osadzone oczy 215 i wydatne kości policzkowe. Ramiona pokryte tatuażami. W aktach wspomniano, że w więzieniu powiększał to dzieło sztuki za pomocą igły i tuszu z długopisu. Twierdził, że jest chodzącym monumentem na cześć swoich ofiar. Kimberly trzy razy przyglądała się zdjęciu, zanim rozszyfrowała ozdobny napis na jego ramieniu. Wtedy zrobiło jej się zimno. Amanda. Kimberly próbowała się skupić, żeby choć trochę się uspokoić. Znała