Kylie ani przez chwile nie wierzyła w bezinteresowna sympatie Marli. - Có¿, rzeczywiscie, niewiele mnie to obchodzi. Ale potrzebuje twojej pomocy. To było cos. Bogata, rozpieszczona córeczka Conrada Amhursta potrzebowała jej - po raz pierwszy w całym ¿ałosnym ¿yciu Kylie. Kylie nie ufała jej, ale nie miała dosc siły, by posłac te bogata dziwke do diabła. - Wyjasniła mi, na czym polegał ten jej dziwny plan – powiedziała Kylie Nickowi i zadr¿ała na mysl o tym, jak łatwo dała sie namówic na udział w tym przedsiewzieciu. - Marla chciała, ¿ebym zaszła w cia¿e - ¿ebym poddała sie sztucznemu zapłodnieniu - a potem, kiedy ju¿ bedzie wiadomo, ¿e to chłopiec, ukryła sie gdzies i po rozwiazaniu oddała jej dziecko. - Bo¿e, jak strasznie to teraz brzmiało. - Marla miała nosic wkładki, takie jak aktorki w telewizji, przez szesc czy siedem miesiecy, najpierw mniejsze, potem wieksze, do czasu mojego rozwiazania. - A gdyby sie okazało, ¿e to dziewczynka? - spytał sceptycznie Nick. http://www.prawo-medyczne.info.pl Lydia chrząknęła i Nevada miał ochotę złapać ją przez telefon i porządnie nią potrząsnąć. - Gdzie ona jest? Lydia po hiszpańsku wymamrotała coś pod nosem. - Naprawdę nie wiem. Wspominała, że po prostu chce się stąd wyrwać. Ja... Ona mnie martwi. Mnie też, pomyślał Nevada, odkładając słuchawkę. Martwię się o nią jak diabli. - Cholera jasna! - Cisnął słuchawkę na widełki tak mocno, że spłoszony Crockett zerwał się ze zjeżonym włosem na karku i zaczął głośno ujadać. - Cicho! - Nevada wyszedł na zewnątrz i stanął na ganku. Niektóre klacze podniosły łby i poruszały nerwowo nozdrzami. One również wyczuwały zagrożenie. Złe przeczucie, które nie opuszczało Nevady cały dzień, zdecydowanie przybrało na sile. Ściemniało, a słońce ginęło pod grubą warstwą stalowych chmur. Powietrze było przesycone zapachem nadciągającej burzy. Znaleźć narzędzie zbrodni w tym miejscu byłoby zbyt łatwo, pomyślał Shep, świecąc latarką na podłoże jaskini. Dlaczego ktoś zadzwonił w tej sprawie akurat teraz, dziesięć lat po tym, jak Ramón Estevan został odesłany do
droge, bedziesz tego ¿ałowac do konca swoich dni. Masz. - Siegnał do kieszeni i wyciagnał z portfela piec banknotów studolarowych. - Wez to, kup sobie cos ładnego i nigdy, słyszysz, nigdy, nie próbuj zbli¿yc sie do mnie ani do mojej 440 rodziny. Nie pozwole, ¿eby ktokolwiek mnie szanta¿ował, Sprawdź - Cherise wspominała, ¿e rozchodziliscie sie kilkakrotnie. Dlaczego? Alex spojrzał na niego chłodno. - Marla nie jest najłatwiejsza we współ¿yciu. - A ty jestes? - Có¿, masz racje - przytaknał Alex. - Ja te¿ nie. Ale chyba to ju¿ nie ma znaczenia. Teraz wszystko sie uło¿yło. Wspomniałem o tym, bo musiało to wczesniej czy pózniej wypłynac, i wolałem, ¿ebys dowiedział sie ode mnie. 192 Nick powstrzymał sie od komentarza. Wczoraj widział Aleksa i Marle w czułym uscisku. A w ogrodzie omal jej nie pocałował.