Jazda nocą okazała się dla niej przeżyciem o tyle przeraża¬jącym, co radosnym. Jechali przez las Home Wood, omijając drogę, bowiem Lysander nie chciał ryzykować spotkania z Markiem. Ruszył cwałem i Clemency musiała trzymać się go z całej siły, czując jednocześnie przyjemność i strach.

wraŜenia mogła oddychać, bo nigdy dotąd nie widziała takiego zjawiska. Wszystko dlatego, Ŝe obserwował, jak ona pływa? Stał naprzeciwko niej - sięgnął po ręcznik, który zaraz odrzucił. - Tak bardzo cię pragnę - szepnął jej na ucho. Z nią teŜ zaczęło się coś dziać. Zmysłowe brzmienie jego głosu, gorący oddech sprawiały, Ŝe serce jej zaczęło mocno bić. Świat przestał istnieć. Nic nie było waŜne. - Mark! Słowa, które dławiła w sobie od dwóch lat, słowa, przed którymi uciekała, dogoniły ją i Alli usłyszała własny głos: - Kocham cię, Mark! Doprowadziła go do szaleństwa i świadomość tego wzburzyła Marka. Ale poruszyły go do głębi te słowa, które wyszeptała w najbardziej czułym momencie: „Kocham cię, Mark". Wpadł w panikę. Nie chciał, Ŝeby go kochała. PoŜądała - tak. Potrzebny jej był - tak. Ale nie miłość. Alli była kobietą, którą męŜczyźni powinni kochać. Inni. Ale nie Mark. Miał problemy, które musi rozwiązać, i Ŝycia mu na to nie starczy. Spojrzał na nią. Pasowali do siebie - byli jak jedno ciało. Ona wtopiona w niego. Zasypiała. Patrzył na nią i zastanawiał się, jak to jest, Ŝe śpiąca kobieta wygląda tak, jakby znów gotowa była http://www.pracowniaemg.info.pl/media/ Dziewczyna wsiadła do powozu z miną skazańca prowa¬dzonego na gilotynę. W jednej ręce trzymała kurczowo swój woreczek i wpatrywała się niewidzącym wzrokiem w okno. Towarzysząca jej Sally nie przeżywała takich rozterek. Wszystko będzie dobrze! A jak ucieszy się matka, gdy dowie się, że jej córka jest pokojówką markizy! Gdy dojechali do Berkeley Square, Clemency tak się trzęsła, że miała trudności z zejściem po schodkach powozu. Podążała z trwogą za woźnicą, który zapukał do drzwi. Otworzył im Timson. - Dzień dobry, panno Hastings. Niech mi będzie wolno powiedzieć, że ogromnie się cieszę, mogąc znowu panią widzieć - rzekł z uśmiechem. Pogłoski wśród służby rozeszły się szybko i Timson wraz z panią Marlow doszli do wniosku, że Clemency „się nadaje”. - Mówią, że ma wielki majątek - rzekła gospodyni. Zawsze lubiła Clemency, a wiadomość o jej bogactwie pogłębiła tylko tę sympatię. - Dziękuję, Timson. - Clemency zauważyła, że lokaj użył jej prawdziwego nazwiska. - Proszę tędy. - Timson poprowadził ją korytarzem. Otworzył drzwi do salonu i oznajmił głośno: - Panna Hastings, milordzie. - Och! Ale... - zająknęła się i zarumieniła na twarzy. - To straszne! Myślałam, że... to znaczy... Timson posłał jej ojcowski, pełen otuchy uśmiech i za¬mknął za nią drzwi. Nieco wcześniej lady Helena przypuściła szturm na markiza. Zaiste, jej taktyka okazała się mistrzowska. Przede wszystkim, aby pokonać jego próżność i wygórowane ambicje, przypomniała mu wiele zawstydzających epizodów, gdy niczym niesforny uczniak nie posłuchał jej rad. Kiedy stwierdziła, że spotulniał i okazuje już do-statecznie dużo pokory, rzekła wprost, że sytuacja stała się nie do zniesienia i bez zwłoki rozkazała mu oświadczyć się o rękę panny Hastings, która przybędzie tu dzisiaj na herbatę. Ciotka dodała, że nie omieszka dopilnować, by się formalnie zaręczył, zanim gość opuści ich dom. Zupełnie jak Clemency przed Arabella, tak i Lysander kluczył i próbował wykręcać się półsłówkami. Lady Helena nie zamierzała się tym przejmować i ani się obejrzał, jak powiedziała tonem nie znoszącym sprzeciwu: - Jesteś zakochany w tej dziewczynie, a ze słów Arabelli wynika, że to uczucie jest odwzajemnione. Bóg jeden wie dlaczego, nie jesteś bowiem aż tak przystojny i masz diabelski charakter. A cóż to takiego? Lady Helena wypatrzyła na biurku pokryty cyframi kawałek papieru. - Rozważałem ewentualne oświadczyny - przyznał Lysander, nerwowo przeczesując palcami włosy. - Starałem się obliczyć, kiedy byłbym w stanie oddać pieniądze z jej posagu. Ta kolumna pokazuje niezbędne ulepszenia, tutaj spisałem oczekiwane zyski. Ale pozostają zobowiązania - westchnął. - To beznadziejne, ciociu Heleno. Jak mogę prosić ją o rękę, kiedy tak bardzo potrzebuję tych pieniędzy? Nie będzie tym zachwycona! - Wskazał ręką kartkę.

znaleźć na patio. Rozmawia z gwiazdami. Camryn zaśmiała się głośno. - Nigdy nie uda mi się zaciągnąć go na parkiet! Genevieve przysięgała, że jej udało się to tylko jeden jedyny raz, podczas ich wesela, ale wtedy nie mógł się wymigać. Mężczyzna, który nie tańczy... Willow zrobiło się go żal. Sprawdź Gałęzie krzaków, napierające nań, wyrwały go z zamyślenia. Alli przysunęła się do niego - dotknęli się ramionami. Drgnął jak raŜony prądem. JuŜ samo przebywanie w jej pobliŜu naraŜało go na męki. Jak ona mogła myśleć, Ŝe coś z nią jest nie tak? - zapytywał się w duchu. Wprawdzie on mógł uznać, Ŝe ona nie jest specjalistką od całowania, Ŝe nie zaleŜy jej na jego odczuciach, doszedł jednak do wniosku, Ŝe ten jej brak doświadczenia i świeŜość uczuć są wręcz wzruszające. Niewiele jest na świecie dwudziestopięciolatek, które nie mają pojęcia o sprawach seksu. RozwaŜał ten temat niemal cały dzień i doszedł do wniosku, Ŝe przez te prawie dwa lata, kiedy Alli pracowała dla niego, on nigdy nie zaproponował jej spotkania. Nie dlatego, Ŝeby uwaŜał, Ŝe szef nie powinien się interesować prywatnym Ŝyciem swoich pracowników. Raczej dlatego, Ŝe się bał... Niech to diabli, przecieŜ mogła mieć swego chłopaka, i to niejednego. Skąd ta pewność, Ŝe nie ma nikogo? Jest piękną kobietą, wszyscy męŜczyźni oglądają się za nią