- Nie miałbyś ochoty wyruszyć w podróż?

człowiekiem, jakiego spotkałem na Ziemi. To on narysował mi baranka... Z uśmiechem Mały Książę wyjął z kieszeni kartkę podarowaną mu przez pilota na Ziemi. I choć z Różą wiele razy oglądali ten rysunek, zawsze przyglądali się narysowanej skrzynce z barankiem tak, jakby oglądali ją po raz pierwszy. - On chyba jeszcze śpi - szepnęła Róża. Tak, nie budźmy go - również szeptem zgodził się Mały Książę i ostrożnie złożył kartkę, starając się, aby szelest papieru nie obudził baranka. Kiedy Mały Książę schował rysunek do kieszeni, Róża poprosiła: - Opowiedz mi jeszcze o swoim przyjacielu z Ziemi. - On nie był dziwnym dorosłym, był prawdziwym dorosłym - powiedział Mały Książę z głębokim przekonaniem. - Jak to prawdziwym? - nie zrozumiała Róża. - Prawdziwym to znaczy takim, który będąc dorosłym nie zapomniał siebie jako dziecka. Dlatego mogliśmy się zaprzyjaźnić. Nie udawał, że wie więcej i lepiej ode mnie. No i umiał narysować baranka tak, jak chciałem. A czy wielu dorosłych potrafi tak rysować albo chociaż tak rozmawiać?... - Chyba niewielu - przyznała Róża. - A jak go poznałeś? Mały Książę opowiedział Róży o tym, że kiedy był już blisko Ziemi, zobaczył, iż niosące go wędrowne ptaki były bardzo zmęczone. Poprosił je więc, by wylądowały I pozostawiły go, a same poleciały dalej. Wędrowne ptaki nie chciały się początkowo zgodzić, bo twierdziły, że właśnie przelatywały nad oceanem piasku. Mały Książę umówił się więc z nimi, ze pozostawią go przy pierwszym człowieku, jakiego napotkają. - I tak go poznałem - kontynuował Mały Książę. - Był sam w środku oceanu piasku I spał przy jakimś dużym http://www.poznan-psychiatra.com.pl/media/ ROZDZIAŁ TRZECI Tammy przeszła przez apartament jak tornado, rzucając na fotel wszystko, co było dziecku potrzebne. Ani na mo¬ment nie przestała przytulać chłopczyka do siebie, jakby w obawie, że Mark go porwie. - Czy możemy porozmawiać? - poprosił książę, prag¬nąc przemówić jej do rozumu. - Nie ma o czym - rzuciła przez ramię. - Nie może go pani tak po prostu wziąć ze sobą. - Nie mogę? A niby dlaczego? - Nie stać pani na utrzymanie dziecka. Odwróciła się do niego jak wcielenie furii. - Owszem, nie stać mnie na coś takiego. - Wzgardliwym gestem wskazała luksusowy apartament. - Ale Henry nie potrzebuje zbytku, płatnych opiekunek i hotelowej ob¬sługi. Potrzebuje kogoś, kto będzie go nosił na rękach, śmiał się do niego i bawił się z nim, a tego pan nie może mu zapewnić. Udowodnił to pan aż nazbyt dobrze. - Znów się odwróciła, chwyciła ze stołu torebkę z mlekiem w proszku i gniewnie rzuciła ją na fotel, po niej drugą. - Niech pani będzie rozsądna! Nie mówimy o opływa¬niu w luksusy. Utrzymanie dziecka to poważne koszty, a pa¬ni nie ma dość pieniędzy. - Kto powiedział, że nie mam? - Przecież wystarczy na panią spojrzeć - wyrwało mu się, i to był błąd.

- A jednak, Wasza Wysokość. Panienka Tammy spakowała swoje rzeczy, zawiozła panicza Henry'ego do Renouys i bezpośrednio stamtąd pojechała na lotnisko. Nie było jej. Nie było. A on nie mógł znieść tej myśli. - I nikt się nie domyślił, co ona zamierza zrobić? - jęk¬nął Mark. - Wiedzieliśmy wszyscy. Mark oniemiał na moment. - I nikt mi nic nie powiedział?! Sprawdź - Byłeś może kiedyś Poszukiwaczem szczęścia? To niewinne pytanie zrobiło niesamowite wrażenie na Pijaku. Spojrzał na Małego Księcia bardzo zaskoczony, jakby z lękiem, że Mały Książę potrafi czytać w jego myślach. Mały Książę tymczasem beztrosko zdjął z szyi swój szalik, starannie go złożył i położył obok siebie. Cały czas trzymał jednak Różę w dłoni. - Skąd wiesz.., że byłem... Poszukiwaczem Szczęścia?... - spytał Pijak takim głosem, jakby wypowiadanie każdego słowa sprawiało mu ogromną trudność. - Nie wiem, po prostu się pytam - odparł Mały Książę, beztrosko wzruszając ramionami i patrząc Pijakowi prosto w oczy. Pijak spuścił wzrok i przez chwilę milczał. - Byłem Poszukiwaczem szczęścia... Na swoje nieszczęście. Byłem głupi, ślepy i głuchy... - w miarę jak Pijak snuł swą opowieść, jego słowa były coraz płynniejsze i coraz mniej chropowate. - Straciłem wszystko przez egoizm, głupotę i chciwość. Zbyt późno zrozumiałem, że nie wystarczy dużo wiedzieć, aby żyć mądrze. Zawiodłem tych, którzy mi ufali. Zamiast pomóc przyjacielowi...