powiedzmy, że żadna kobieta nie dała mu z własnej woli. A wszystko przez tę szmatę, która zrujnowała mu życie. Zapłaci mu za to. Będzie długo błagała o litość. Może zatrzyma ją sobie na dłużej, nawet po zabiciu Diaza. Mógłby odpłatnie użyczać jej innym. W końcu trzeba jakoś zarabiać na życie. W samochodzie był ktoś jeszcze. Mężczyzna. Pavon stanął jak wryty, krew zlodowaciała mu w żyłach. Diaz! Jak mógł tak szybko tu dotrzeć? Idiota! Był wściekły na siebie: to, że on sam nie podróżował samolotami (za dużo kontroli i sprawdzania papierów), nie oznaczało przecież, że inni działali tak samo. Diaz an43 347 mógł sobie wrócić z każdego miejsca w kraju w przeciągu kilku godzin. Ale... To mogło nie być takie złe. Oboje razem, nieświadomi, że mają Pavona za plecami. Mógł załatwić Diaza tu i teraz. Kulka przez okno, prosto w łeb. I po sprawie. Ale kobieta... Musiałby stuknąć i ją. Ech, trudno - westchnął z żalem. Zastrzelenie Diaza -musiał zrobić to http://www.poznan-psychiatra.com.pl przeciwnych krańcach miasta. - Wiem o tym doskonale. Żaden problem. an43 175 - Weźmiemy taksówkę - powiedział Rip. - Chciałbym odwieźć Millę bezpiecznie do domu, potem wrócę tą samą taksówką do siebie. - To bez sen... - zaczęła Susanna, ale szybko się zmitygowała. Spojrzała na Ripa tak dziwnie, że Milla już prawie upewniła się, iż jest wrabiana. - Nieważne - westchnęła lekarka. - Róbcie, jak sobie chcecie, ja muszę lecieć. Rip, zobaczymy się wieczorem, mam nadzieję. Pa! Złapała torebkę i pospiesznie wyszła.
an43 138 - Proszę natychmiast wyłazić! - zawołała, by dzieciak coś odpowiedział. Najwyraźniej reagował na zdecydowane polecenia. - Nie mogę! Zaczepiłem! Sprawdź Podczas kolejnej bytności na brzegu, dzwoniąc do biznesmena, Pavon zdradził mu swój plan. - Musimy zwabić Diaza do mnie - powiedział. - Ale tak, żeby się nie zorientował, że go wrabiamy. - Niezły pomysł - powiedział Gallagher po dłuższej chwili. - Muszę to przemyśleć. Gdzie jesteś? - W bezpiecznym miejscu - Arturo wolał uważać. Gallagher nie miał patentu na ostrożność. - Musimy się spotkać. Aha. To znaczy, że rozmowa była nie na telefon. - Nie dam rady dzisiaj przyjechać - w istocie mógłby to zrobić, ale wolał stworzyć wrażenie, że jest gdzieś o wiele, wiele dalej. Na przykład w Chiapas, najbardziej wysuniętym na południe stanie