- Pani Patston? Cisza. Błąd! - Przepraszam - rzekła Clare, usiłując zachować zimną krew - Mike jest... - Tak, nazywam się Patston. - Sama nie wiem, czemu pomyślałam, że to pani. - Życzliwie, na luzie, żeby jej nie wystraszyć. - Mike jest na lunchu, ale zaraz powinien wrócić. Jeśli zechce pani przez chwilę się nie rozłączać... - Dobrze. W tle rozległ się czysty dziecięcy głosik wołający mamusię, a potem coś jeszcze, czego Clare nie mogła zidentyfikować. - To pani córeczka? - zagadnęła, chcąc za wszelką cenę nie dopuścić do rozłączenia. - Tak. Długo to potrwa? Novak wkroczył do biura z brązową papierową torbą w jednej ręce i „Standardem" w drugiej. - Mike, Joanne Patston do ciebie - powiedziała Clare na tyle głośno, żeby kobieta w słuchawce usłyszała. http://www.poziomzdrowia.pl pani. Pani tym kieruje. - Ale to przecież nie może być prawda? Jeśli się zgodzę, to już nic nie będzie zależeć ode mnie? - Z początku - nie. Dopiero później. - Może. - Zastanawiała się nad czymś. - A co z moją matką? Był na to przygotowany. - Jeśli nie zechce pani zabrać matki ze sobą, co jest, oczywiście, trudne i skomplikowane, ale niewykluczone, no to w dającej się przewidzieć przyszłości nie będzie jej pani widywać. - No nie wiem... - zawahała się Joanne. - Czy możemy się jeszcze spotkać? Trochę dłużej pogadać?
Przyparta do muru mogłaby się ostatecznie zgodzić na odwiedziny w regularnych odstępach czasu, ale absolutnie na nic więcej. I nie tylko dlatego, że obiecała Sophie zaopiekować się jej maleństwem. Przez te pół roku pokochała Danny'ego jak własne dziecko i nie wyobrażała sobie, że mogłaby go choć na chwilę Sprawdź Albo jest to prostu kolejny zbieg okoliczności. Obaj zabójcy mogli się przestraszyć ewentualnych przechodniów. Poza tym żadne podobieństwa sie nie nasuwały. Z wyjątkiem, rzecz jasna, Allbeury'ego i Novaka. 71 Sandra zastanawiała się - pijąc jedną filiżankę herbaty po drugiej, zajmując się Iriną i gadając z Karen Dean (ostatnio doszła do wniosku, że łatwiej rozmawia się jej z Karen niż z własnym zięciem czy życzliwymi przyjaciółkami) - dlaczego Tony wyraźnie ucina wszelkie rozmowy na temat adopcji Iriny, skoro na początku wręcz się tym przechwalał.