zajęła miejsce naprzeciwko, nie przestając narzekać, że czuje się jak więzień, który już nigdy

- Tak. - To nie pani sprawa. Po prostu nie lubię. Alexandrze dreszcz przebiegł po plecach na dźwięk aksamitnego głosu. Lecz w pojedynku na słowa hrabia jej nie pobije. Już ona do tego nie dopuści. - Ryszard Trzeci z pana, prawda? Kilcairn uśmiechnął się w taki sposób, że zaparło jej dech w piersiach. - „Gdy więc nie mogę jak tkliwy kochanek W tych dniach uciechy godzin moich spędzać, Postanowiłem na łotra się zmienić, Dni tych rozkosze nienawiścią zatruć.”1 Potrząsnęła głową zaskoczona. - Nie, raczej zły król, który zamyka młode, bezbronne bratanice w wieży, a potem skazuje je na śmierć. - Okrutnik. - Na pewno pan wie, jak pana widzą. - Tak, a pani również, panno Gallant? Na pierwszy rzut oka tak. Teraz przyszło jej jednak do głowy, że okrutnicy nie cytują z taką swobodą szczerych wyznań z „Ryszarda III”. - Nie do mnie należy ocena, milordzie. Jestem tylko pracownicą. Hrabia wyciągnął rękę i musnął jej policzek. Gdy się nie poruszyła, odgarnął jej pasmo jasnych włosów i wsunął za ucho. Przez cały czas patrzył jej w oczy, jakby obserwował reakcję. Poczuła się jak ćma, którą wabi ogień. Nie była w stanie wykonać http://www.pokryciadachowe.biz.pl/media/ - Co za bzdury! - warknął gniewnie, strącił jej ręce z piersi i wysiadł z samochodu. Gloria wyskoczyła za nim w nocny chłód. Stał tyłem do niej, z zaciśniętymi pięściami. - Ja tak dłużej nie mogę, Glorio - powiedział już spokojnie, nie odwracając głowy. - Gdybyś naprawdę chciała ze mną być, gdybyś nie wstydziła się mnie, powiedziałabyś o nas rodzicom. - Nie wstydzę się. Musisz mi ufać. Podeszła, próbowała go objąć, ale odsunął się. - Naprawdę nie wstydzę się ciebie - powtórzyła. - Chciałabym, żeby wszyscy o nas wiedzieli, chciałabym pokazywać się z tobą, niechby cały świat zobaczył, że jesteś mój. - To na co czekasz? - Spojrzał na nią, a w jego wzroku było coś, co powiedziało jej, że traci Santosa. W tej chwili go traci, a jej matka triumfuje. Nie! Nie może do tego dopuścić. Nie pozwoli, żeby matka zniszczyła jej szczęście. Wyprostowała się, przemagając obezwładniający strach. - Zgoda. Porozmawiam z ojcem. Przekonam go... Najpierw jednak muszę ci coś powiedzieć. O mojej matce. Chciałabym, żebyś zrozumiał, dlaczego tak się jej boję. Wysłuchasz mnie? Kiedy Santos skinął głową, zaczęła mówić. Jąkając się, opowiedziała o incydencie w bibliotece i małym Danhym, o tym, jak strasznie matka się wściekła i w jak okrutny sposób ją ukarała. Patrzyła na Santosa, ale przed oczami miała cały czas groteskowo wykrzywioną, przerażającą twarz Hope. Czuła na skórze ostrą szczotkę, słyszała wstrętne słowa padające z ust matki. „Oczyszczę cię, córko. Choćbym miała zedrzeć z ciebie skórę, oczyszczę cię...”

- Gdy chodzi o taką kobietę, nic nie jest ważne. Klara zauważyła, iż patrzył na nią z niezwykłą czułością. Ujęła jego twarz w dłonie i pocałowała. - Bryce! - Usłyszał glos siostry, więc oderwał się od Klary. - Idź do niej, bo zaraz zacznę się tu z tobą kochać - powiedział i spróbował skoncentrować się na grillu, choć w myślach miał ostatnią noc, podczas której nie mogli nasycić się sobą na podłodze sypialni. Pomyślał, że do dzisiejszej nocy brakuje jeszcze wielu godzin i westchnął. Klara przysiadła nad basenem, by pilnować Karoliny jak pozostałe matki, mężczyźni zaś skupili się wokół grilla. Bryce żartował z siostrą. Widać było, że kochają się jako rodzeństwo, a Hope bardzo pragnie szczęścia brata. Wszystko to sprawiło, iż Klara zaczęła się zastanawiać, co teraz robi jej rodzina. Ile lat mają synowie Mike'a? Czy Cassie już się zakochała? Może ktoś złamał jej serce, a w pobliżu nie było siostry, która by ją pocieszyła. Co z Richardem? Nie była nawet na jego weselu. Właściwie czuła żal do nich wszystkich, że zapomnieli, iż ona istnieje i może mieć własne plany. Chciała ich za to ukarać, była zła, że tak ją potraktowali. Teraz jednak boleśnie za nimi tęskniła. Sprawdź W tym momencie zabrzmiały pierwsze takty kadryla. Lord Belton wziął Rose za rękę. - To nasz taniec - przypomniał i poprowadził ją na parkiet. Do lady Victorii podszedł jej partner i po chwili Lucien został w towarzystwie ciotki Fiony i panny Gallant. Nie zamówił u nikogo pierwszego tańca, wolał obserwować kandydatki z listy. - Jestem zaskoczona, milordzie - powiedziała Alexandra. - Dziwne. - Odnosiłam wrażenie, że nie stawia pan wielkich wymagań przyszłej żonie. - W istocie - odparł krótko, szykując się na kolejny atak. - Widzę jednak, że dziewczyna musi wykazać się odwagą, żeby stawić panu czoło, musi umieć rozmawiać inteligentnie i choć trochę znać się na literaturze i sztuce. - Uważa pani zatem, że moje wymagania są za wysokie. - Myślę, że jest ich więcej, niż pan twierdzi.