Nagle Freya wyskoczyła z łóżka i zarzuciła jej ramiona na szyję.

podał swoją.' - Jack Brannan. Miękkość jej dłoni uświadomiła mu twardość własnej, a pewność uścisku skłoniła do szacunku. Z uznaniem przyjął zarówno miękkość, jak i pewność. 12 JEDNA DLA PIĘCIU - Czym mogę panu służyć? - zapytała wskazując mu krzesło. Przypomniawszy sobie cel swojej wizyty zmarszczył lekko brwi i opadł na miękkie poduszki krzesła. Służyć mu? Ocalić wydawało się właściwszym słowem. - Sam nie wiem. Jego nerwowe stukanie listami o oparcie krzesła zwróciło uwagę Malindy. - Przepraszam, zrzuciłem je niechcący. Wiedząc, co zawierają koperty, Jack zrozumiał wyraz jej twarzy. Malinda schowała listy do segregatora i na jej twarz powrócił uśmiech. - Proszę mi powiedzieć, jaki jest cel pańskiej wizyty? http://www.pappatore.pl/media/ ROZDZIAŁ CZWARTY Czuła się okropnie. Stanęła w holu na dole i wzięła się pod boki. Szkoda, że nie ugryzła się w język. Ale tego właśnie się nauczyła, dorastając w domu pełnym dzieciaków, gdzie trzeba było mówić szybko, co się miało do powiedzenia, gdyż można było być zakrzyczanym przez resztę. Chciała przeprosić Richarda, ale nie reagował na interkom. Doskonale. Zrozumiała aluzję. Jego izolacja stała się teraz jeszcze trudniejsza, cięższa do zniesienia. Laura też nie potrafiła być obojętna. To, co czuła przy Richardzie, w niczym nie przypominało jej uczuć w stosunku do narzeczonego czy jakiegokolwiek innego mężczyzny.

mężczyźnie, który zawsze odnosił się do niej rzeczowo i uprzedzająco grzecznie? Jak mogłaby wyznać, że jemu jednemu na świecie ufa i powierzyłaby mu swoje życie? Uświadomiła sobie wstrząśnięta, że Theodore Montague jest pierwszym mężczyzną, którego zapragnęła. ROZDZIAŁ SIÓDMY Sprawdź wrzące od pożądania i niepohamowanej namiętności. Pragnął jej ponad wszystko na świecie, to pragnienie było silniejsze niż potrzeba samotności. Nie mógł się nasycić, nie oddychał, nie myślał, tylko czuł, a przecież przez tak długi czas jedynym uczuciem była świadomość własnej szpetoty. Nic poza rozpaczą. Laura była jak promień słońca, który wdarł się w jego pogrążone w ciemności życie, jak pokusa, której nie umiał się oprzeć. Otoczył ją ramionami w talii i przyciągnął do siebie. -Nie powinniśmy otwierać tych drzwi. -Za późno - jęknęła, a potem go pocałowała. Zesztywniał, gdy położyła dłoń na jego pokrytym bliznami ramieniu, a potem ją cofnęła. Prawą ręką gładziła go po