Gdy Mark wrócił do Royal i zaproponował jej posadę sekretarki, wahała się,

Na jej widok twarz Lexa Brennena rozświetlił promienny uśmiech. - Camryn - zwrócił się do gospodyni. - Twój książę z bajki wreszcie się odnalazł. Całe szczęście! Jeszcze chwila i twoja mama zadzwoniłaby po policję - zażartował. - Podobno poszedł na spacer i stracił rachubę czasu, ale teraz możesz go znaleźć na patio. Rozmawia z gwiazdami. Camryn zaśmiała się głośno. - Nigdy nie uda mi się zaciągnąć go na parkiet! Genevieve przysięgała, że jej udało się to tylko jeden jedyny raz, podczas ich wesela, ale wtedy nie mógł się wymigać. Mężczyzna, który nie tańczy... Willow zrobiło się go żal. Nie wiedział, co traci! W bawialni wirowało kilka par. Rodzice Camryn siedzieli przy niskim, szklanym stoliku razem ze Sneadem Gallagherem, emerytowanym adwokatem, uważanym wciąż za wielki autorytet. Drzwi do ogrodu były uchylone i Willow wydawało się, że widzi na patio ciemną sylwetkę mężczyzny. Scott... Wyglądał tak samotnie... - Camryn, kochanie - zawołała pani Moffat. - Podejdź, http://www.panilogopedia.pl/media/ panny Tyler, która nie mogła śeierpieć jego towarzystwa, choć jeszcze przed kilkoma dniami uważała, że jest w nim zakochana. Teściowie z pewnością zauważą panujące między nimi napięcie, a nie chciał psuć im wieczoru. Porozmawia z panną Tyler na osobności. Poprosi ją, by dziś wyjątkowo nie obnosiła się publicznie ze swoją pogardą dla niego. Parę minut później wyszedł na korytarz ubrany w granatową marynarkę, białą koszulę, szare spodnie i krawat w granatowo- srebrne paski. Dzieci czekały z nianią na dole. Przyglądały się mu radośnie, gdy schodził ze schodów. Amy i Lizżie uśmiechały się szeroko, Mikey podskakiwał z radości, podczas gdy panna Tyler

wymaga za duŜo od Kary? To przecieŜ całkiem naturalne, Ŝe dziewczęta interesują się chłopakami. Kara prowadziła Ŝycie towarzyskie, ale zawsze dbała o to, by nie odbiło się to na jej nauce. Ktoś zastukał do drzwi jej sypialni. - Proszę - powiedziała. Wszedł Mark, jak zwykle szokująco przystojny. Sprawdź sucha. - Jaki mądry chłopiec! - Spojrzała na niego z podziwem. -Jesteś bardzo mądry! Mikey uśmiechnął się rozkosznie. - Mikey mądry! - zawołał, nie kryjąc zadowolenia. Był taki podobny do ojca! To samo błękitne spojrzenie, ten sam rozbrajający uśmiech. Jak mogła kiedykolwiek pomyśleć, że to niemiłe dziecko? - Na rączki! - zażądał. - Siusiu! - Już się robi. - Wzięła go na ręce, a on wtulił się w jej szyję, chwycił za włosy i odetchnął ich zapachem. - Czy już jesteśmy przyjaciółmi? - spytała, niosąc go do dużej łazienki po drugiej stronie korytarza.