Rozłączył się, zanim zdołała odpowiedzieć.

tunel, widzi w oddali ojca, ale nie może go dogonić. Pewnego razu śniła o matce. Bethie tańczyła balet w pięknym białym stroju i bez względu na to, co Kimberly robiła, nie była w stanie zwrócić uwagi matki. Nagle w podłodze otworzyła się zapadnia i Kimberly patrzyła, jak matka tanecznym krokiem przekracza krawędź. Niespokojne sny, które pochodziły z niespokojnej podświadomości. Kimberly zerknęła na telefon. Powinna była podnieść słuchawkę, zadzwonić do matki, zadzwonić do ojca i ostatecznie poradzić sobie z niepokojem. Ale nie zrobiła tego. Siedziała przy kuchennym stole. Słuchała głębokiej ciszy, która zdarza się tylko po północy. Dopiero po godzinie poszła do łóżka. 110 Motel 6, Wirginia Rainie wróciła z randki na złomowisku samochodów i właśnie wtedy w jej pokoju zadzwonił telefon. Zerknęła na zegarek. Trzecia rano. Znów spojrzała na telefon. Zachodziła w głowę, czy dzwoni Quincy czy też adwokat Carl Mitz. Potem zastanowiła się, co byłoby gorsze. Wreszcie podniosła słuchawkę. Dzwonił Quincy. - Jestem w Filadelfii. W domu Bethie. Ona nie żyje. - Zaraz przyjadę - powiedziała Rainie. 16 http://www.orto-dentica.com.pl - Mianowicie? - Agent FBI Pierce Quincy. De Beers popatrzył zdziwiony, a Rainie lekko się uśmiechnęła. - On ukradł tożsamość mojego klienta. Dowiedzieliśmy się o tym dopiero dwa dni temu. Grupa ludzi z FBI już się tym zajęła, ale ze względu na morderstwo w Filadelfii... sprawa kradzieży tożsamości pewnie zeszła na dalszy plan. - Stalowe jaja - mruknął de Beers. - Stalowe jaja. Wróćmy do tego, co już wiemy. Rysopis podejrzanego? - Mam dwa, ale nie pasują do siebie. - Oczywiście. - Jako Ben Zikka, alkoholik, który półtora roku temu wychodził z nało¬ gu, został opisany tak: człowiek o wzroście poniżej metra osiemdziesięciu.

- Co z kuzynem? - spytała Rainie. - Z Millosem? Co mianowicie? Rainie usiadła. Skoro rozmowa dotyczyła maniakalnych zabójców, znów poczuła się bezpiecznie. - Pomyśl o tym w ten sposób. Rozgryzłeś, że Richie i Miguel byli wspólnikami. Dzięki temu policja mogła się skupić na Richiem. W ten sposób Sprawdź Słysząc te słowa, Quincy mocniej ścisnął słuchawkę. Pierwsza fala gniewu uderzyła jak przypływ. Omal nie roztrzaskał telefonu. Chciał roztrzaskać go na drewnianej podłodze albo na czarnym granitowym blacie. Chciał go roztrzaskać, a resztki rozdeptać na miazgę, aż nagle zapragnął lecieć do Kalifornii, żeby skopać dupę Miguelowi Sanchezowi, trzydziestodwuletniemu bandycie skazanemu na karę śmierci. Nigdy wcześniej nie czuł takiego gniewu. Z wściekłości krew tętniła mu w skroniach, a całe ciało sprężyło się jak do walki. Potem spojrzał na automatyczną sekretarkę. Błyskające czerwone światełko oznaczało nowe wiadomości. Czerwony wyświetlacz podawał aktualną liczbę: 56. Pięćdziesiąt sześć wiadomości na telefon, którego numer jest zastrzeżony. Zdziwił się, słysząc swój opanowany głos.