Z trudem przełknęła ślinę. Zaniepokoił ją ton jego głosu i sposób, w

- Dlaczego? Westchnąwszy Malinda wygładziła fałdy spódnicy i położyła ręce na stole. Momentalnie zesztywniała i pożałowała tego ruchu. Jej dłonie znajdowały się tylko parę centymetrów od dłoni Jacka. W gardle jej zaschło, ręce się spociły, oczy piekły. - Malindo? - Tak? - Chciała zyskać na czasie i opanować się. - Pytałem, dlaczego. Dlaczego potrzebujesz dodatkowej pracy? Zdaje się, że masz pełno roboty - sklep, kursy i na dodatek rubryka w gazecie. - Zgadza się. Mam mnóstwo zajęć, ale nie pieniędzy. - Ale jak przy takiej ilości roboty znajdziesz czas na zajmowanie się czyimś domem i dziećmi? - W ogłoszeniu podkreśliłam, że chodzi mi o dzieci w wieku szkolnym. Sklep otwieramy o dziesiątej, więc zdążę wyprawić dzieci do szkoły, posprzątać dom i w porę otworzyć sklep. Cecile nie znosi wstawać rano, więc za obopólną zgodą ja będę pracować przed południem, a ona po. Będę miała czas na http://www.operacje-plastyczne.biz.pl – Chciałbym prosić cię o jeszcze jedną przysługę – zaczął. – Śmiało – rzuciła. Pomyślała z radością, że nawiązała ze swym chlebodawcą swobodne stosunki i nie musi już nieustannie uważać przy nim na każde słowo. W istocie, ich relacja bardziej przypominała przyjaźń. – Wyjeżdżam na trzydniową konferencję – oznajmił. – Mogłabyś przez ten czas zamieszkać u mnie? Poprosiłbym o to Beę, ale dziś rano powiedziała mi, że w tym tygodniu Joe idzie do szpitala na serię badań. – Naturalnie, zostanę tutaj – odrzekła szybko, zadowolona w duchu, że oszczędzi jej to konieczności cowieczornych powrotów do domu. – Czy to będzie kolejna wycieczka do Rzymu? – spytała z uśmiechem.

komplementami, ale zapewniam cię, że mówię szczerze, z głębi serca. Naprawdę miło jest widzieć taką szczęśliwą rodzinę jak wasza... cudowne dzieci, uroczą matkę i przystojnego ojca. W tym momencie dzieciaki zawołały ją do windy. Speszona Lily wykorzystała ten pretekst, podziękowała uprzejmie kobietom i umknęła. Niemniej ich opinia, jakkolwiek błędna, sprawiła jej Sprawdź – Nie miałam żadnego – odparła, mnąc ze zdenerwowania sukienkę. – Byłam tylko u lekarza, który... który... – Który stwierdził, że jest pani w ciąży? I nie była pani później u lekarza? Czy to znaczy, że nie bierze pani preparatów przeznaczonych dla kobiet w ciąży? – Nie, ja... – Nie ma problemu. Zaraz pani coś wypiszę. – Doktor sięgnął po bloczek recept. – Ja chcę... usunąć tę ciążę. – Słucham?! – Lekarz aż podniósł głowę. – Nie chcę tego dziecka. Popełniłam błąd. Muszę to teraz naprawić. Przez moment milczał, a potem odchrząknął. – A co na to ojciec dziecka?