kościół w Guadalupe o tej samej porze? Przypadek czy coś więcej?

Idaho. - Ale... dopiero co przyjechałaś? - Ta sprawa nie może czekać. - Nie mogę uwierzyć, że znowu to robisz - powiedziała Julia. an43 259 - A ja nie mogę uwierzyć - rzuciła na nią okiem siostra - że sądzisz, iż mogłabym przepuścić okazję dowiedzenia się... Tak, halo? W słuchawce odezwał się agent z biura podróży Po krótkiej chwili okazało się, że - ponieważ było już późne popołudnie – wyruszenie w drogę jeszcze dziś oznacza kilka przesiadek, długich przestojów na lotniskach, a i tak nie było możliwości dotarcia do Boise przed jutrzejszym rankiem. Alternatywą było poczekanie do rana na miejscu i wzięcie pierwszego porannego samolotu; i tak będzie musiała się przesiadać, ale w rezultacie dotrze do Idaho zaledwie godzinę później, niż gdyby poleciała od razu. Nie było nad czym deliberować. Milla wybrała to drugie wyjście i oddzwoniła do Diaza. - Dzisiaj nie dam już rady przylecieć. Najwcześniej jutro rano. http://www.okulistarastenska.pl/media/ na jednego z tamtych, albo liczył, że doprowadzą go do właściwego celu. Raczej to drugie, jak sądziła - ponieważ tylko patrzył. A jeśli ktokolwiek był w stanie odnaleźć jednookiego, to tylko Diaz. Może wiedział nawet, gdzie drań podziewa się w tej chwili. Delikatnie odsunęła Joann na bok i zrobiła krok naprzód. Wciąganie w tę całą grę przyjaciółki nie było fair. To był problem Milli i to Milla musiała go rozwiązać. Wyciągnęła sobie krzesło zza biurka i usiadła; jej kolana prawie stykały się z nogami mężczyzny, choć uważała, by nie dotknąć go naprawdę. - Jestem Milla Edge - zaczęła. - Wiem. Jego twarz wciąż pozostawała doskonale nieruchoma, co bardzo deprymowało Millę. Zresztą wszystko w tym człowieku było

319 - Ech, nic z tego nie wyszło - powiedziała Milla, instynktownie powstrzymując się od mówienia o Diazie. Teraz, kiedy już wiedziała, czym on się zajmuje, rozumiała, że lepiej powiedzieć za mało niż za dużo. - Kurczę. A miałam nadzieję, że może tym razem... Nieważne. Sprawdź dołączać drabinkę w zestawie? - spytała z irytacją, zapinając pasy - Tam, gdzie jedziemy, potrzebne będzie wysokie zawieszenie. Spojrzała na niego ze zdziwieniem. - Jedziemy na rajd terenowy? - W pewnym sensie. Najwyraźniej zapowiadała się ciężka trasa. - Głodna? - spytał Diaz, zanim jeszcze wyjechali z Boise. Milla kiwnęła głową, myśląc, że lepiej najeść się na zapas. Zjechali do pobliskiego fast foodu. Nie minęło pięć minut, a byli już z powrotem w trasie, dzierżąc w dłoniach pokaźne hamburgery. - Pojedziemy najszybciej, jak się da - powiedział Diaz - ale i tak ostatni odcinek będziemy musieli pokonać piechotą. Ten facet jest maniakiem survivalu, nieźle się zabezpieczył przed niepożądanymi