– Wiem, ale przyśnił mi się koszmar i musiałam wyjść z domu,

Ulga malująca się w jej oczach całkiem go rozbroiła. - Trzeba sprawdzić każdy trop. Gdy nie mogłem znaleźć Hovartha, wstąpiłem do Kilcairna. On nie przypomina sobie, żeby zgłoszono w parlamencie projekt taki jak ten, który znalazłaś w gabinecie Thomasa. - Co to znaczy? - To znaczy, że być może trafiłaś na właściwy ślad. Lecz nadal nie wiadomo, kto pociągnął za spust. Motyw Marleya znam, natomiast o pobudkach Kingsfelda nie mam pojęcia. - Zamknął oczy. - Ale się dowiem. Victoria objęła męża i przytuliła twarz do jego piersi. - Tak czy inaczej jesteś już blisko celu - szepnęła. - Tylko proszę, bądź ostrożny. - Ty również. Żadnych więcej spotkań z Marleyem. - Dobrze, ale ty przestań wysyłać Romana, żeby mnie szpiegował. - W porządku. Będzie musiał przydzielić to zadanie Wally'emu, póki wszystko się nie skończy. Otoczył żonę ramionami. http://www.oczyszczalnie-sciekow.info.pl - Cii - syknęła Lucy. - Lady Franton znowu na nas łypie. - Stara jędza - mruknął Landry i oddał grzebień właścicielce. - Sztywna jak nieboszczyk. - Może trzeba by ją poobracać w tańcu - podsunęła dziewczyna, chichocząc. - Przydałoby się jej jeszcze parę innych rzeczy - dorzucił wicehrabia. - Ałe sam wolałbym być nieboszczykiem, niż próbować ją rozruszać. Lucy oblała się szkarłatnym rumieńcem, a Yictoria uderzyła Landry'ego wachlarzem po ręce. Nie miała nic przeciwko frywolnym rozmowom, ale nie chciała również, żeby uciekło od niej w popłochu tych niewielu cywilizowanych przyjaciół, których miała. - Przestań! - Auu! - Skarcony potarł kostki. - Znowu bronisz słabych i uciśnionych? Lady Franton trudno do nich zaliczyć. - Nie zamierzam wysłuchiwać twoich głupich uwag - oświadczyła, lekko zirytowana. - Słyszałeś, Marley, zrób miejsce dla następnego - powiedział Parrish. Rywale hurmem rzucili się na zwolnione krzesło, a Victoria wcale nie była pewna, czy tylko żartują. Prawdę mówiąc, zaczynali ją nudzić. Areszt

nie powinna spuszczać chłopców z oczu? Nie pierw szy raz zdarza się jej coś takiego. Chłopcy są jeszcze mali, nie wolno im biegać po pałacu bez opieki. Mogli by niechcący wtargnąć do gabinetu dziadka i przeszkodzić w ważnym spotkaniu czy wymknąć się strażnikom i wyjść na zewnątrz. Sprawdź - Napijesz się? - Nie, dziękuję - odmówiła. Teraz nie mogła sobie pozwolić nawet na chwilę słabości. Skoro ma wyznać mu prawdę, musi być silna. Nie wolno jej się załamać i zacząć płakać. Musi się trzymać. Ostrożnie zamknęła za sobą drzwi i weszła do środka. Zwilżyła językiem usta i nabrała powietrza do płuc. - Muszę ci coś wyznać. - Znowu zaczerpnęła powietrza, by uspokoić rozdygotane nerwy. Pierce nie odpowiedział. Stał po drugiej stronie gabinetu i nie spuszczał z niej oczu.