śpiącą Emmę. Dziecko jęknęło i przeciągnęło się, ale na szczęście nie

– Przywieź ją tutaj kiedyś. Chętnie się z wami spotkam. – Ellen zmieniła ton na bardziej oficjalny: – Ale chyba nie chcesz teraz rozmawiać o Emmie, prawda? – Tak. – Kate odchrząknęła, nie bardzo wiedząc, jak zabrać się do rzeczy. Nie chciała wyjść na histeryczkę, musiała jednak wiedzieć, czy biologiczna matka Emmy nie zapragnęła odzyskać dziecka. Czy nie zdobyła w jakiś sposób ich adresu? – Wiesz, myślałam o matce Emmy... Czy miałaś od niej jakieś informacje? – Nie, żadnych– usłyszała zdecydowaną odpowiedź. – Dlaczego pytasz? – Chętnie bym ją poznała. Zresztą Richard też. – Niestety, zataiła swoje dane, o czym dobrze wiesz. – I nie zmieniła zdania? – Nie, ale w każdej chwili może to zrobić. Kate wiedziała już, że tak się nie stanie. Być może rzeczywiście popadła w paranoję, ale była przekonana, że matka Emmy nie chce się z nimi spotkać. Tylko dlaczego? Może zamierza w jakiś sposób zrujnować im życie? Nie, takie rzeczy wprawdzie się zdarzają, ale w sensacyjnych hollywoodzkich filmach, nie zaś w prawdziwym życiu. http://www.nowapsychologiabiznesu.pl gorąca, jaka ją zalała. Pragnęła go dotknąć. Przy nim czuła się mała i bezbronna. Ponadto, w tamtej chwili, niemal uwielbiana. O tym się nie da łatwo zapomnieć. - Jeśli będziesz chciał dokładkę, po prostu krzyknij - zapro ponowała, po czym jej kroki zadudniły na schodach. Richard wniósł tacę do pokoju. Gapił się na monstrualną ilość jedzenia: jajka, naleśniki, smażony bekon, kiełbaski, kawę, tosta, dżem, placki ziemniaczane, nawet kaszę. Jeśli zje to wszystko, będzie musiał przebiec dodatkową milę, pomyślał, siadając przy stole. Starał się nie myśleć o kobiecie, która to przygotowała. Przez resztę dnia właściwie się nie kontaktowali. Richard niecierpliwie wyglądał nocy. Ciemność i cień dawały mu wolność. Czuł się jak potępiony wampir: noc była jego przyjacielem,

- Na pewno. - W razie czego dzwoń. - Dobrze, szefie. Jack odłożył słuchawkę i wyciągnął się na łóżku. Żadnych wiadomości z domu. Nie mógł w to uwierzyć. Zaczął wyobrażać sobie różne scenariusze sytuacji Sprawdź w myśli i z obawy, że się rozpłacze, szybko wyszła z pokoju. Cecile z pełnym nadziei uśmiechem powitała Malindę przed sklepem. - No i jak poszło? - Dobrze. - Nie zatrzymując się Malinda weszła do środka. Cecile pospieszyła za nią. - Wyjaśniłaś sprawę pieniędzy? - Tak. Nazwaliśmy to pożyczką i wręczyłam mu pierwszą ratę. Cecile otworzyła usta ze zdziwienia. - Ale myślałam, że jak się spotkacie, to... JEDNA DLA PIĘCIU 147