- Ci tutaj uważają, że mieli gościa - wyjaśnił mu

Jak mogła ich nie rozpoznać? Zadrżała, lecz nie wiedziała, czy z pragnienia, czy z lęku przed zagrożeniem z jego strony. Nie mogła mu ulec, musiała oprzeć się pokusie, on jednak dotknął jej twarzy. Może jeszcze i wtedy zdołałaby się oprzeć, ale on szepnął: - Igrainia... W tym jednym słowie zdołał zawrzeć całą tęsknotę, która przetrwała wieki, całą radość z minionego szczęścia i cały ból z powodu jego utraty. I gdyby w tym momencie zamierzył się na nią, nie zdołałaby się cofnąć ani odwrócić. Ujął w dłonie jej twarz, nieskończenie czule przesunął kciukami po gładkich policzkach. Kiedy bezwiednie przytuliła się do niego, nachylił się i pocałował ją niespiesznie, zmysłowo, w dotyku jego warg i języka wyczuwała żar, który tlił się w nim przez wieki. Wsunęła palce w ciemne włosy, pocałunek stawał się coraz gorętszy, coraz bardziej szalony. Nie miała pojęcia, jak i kiedy ich ubrania znalazły się na podłodze, w każdym razie tonęli nadzy w swoich objęciach, ani na chwilę nie przerywając pocałunku, który czynił nieistotnym wszystko inne poza ogniem, w którym się spalali i w którym szukali zaspokojenia gorączkowego głodu. RS http://www.my-medyczni.com.pl - Nie możesz w nim zostać, na pewno nie dziś. - Dotknąłem striptizerki? Tak? Dlatego? 213 - Nie musisz nikogo dotykać, żeby być niepożądanym gościem, Dane. - Chciałaś porozmawiać, Kelsey? Więc jedź. Patrzyła uparcie na przednią szybę. Miała zaciśnięte szczęki. Był pewien, że zastanawia się nad sposobem wywleczenia go z samochodu. Najwidoczniej uznała, że jest bez szans, bo włączyła silnik. - Mam nadzieję, że odholują twojego jeepa - rzuciła ze złością.

Roześmiał się. - Chodzi ci o to, czy pieprzyłem Sheilę? To chcesz wiedzieć? Kelsey ogarnęła złość, a jednocześnie poczucie, że się wygłupiła. Czego się spodziewała? Że Izzy nagle wyzna, że zabrał Sheilę na łódź i wrzucił ją do Sprawdź 135 - Panienka musi się wreszcie nauczyć ostrożności, ot, co! Tylko tyle chciałem rzec. - Sięgnął po drugi kubek i znowu nalał kawy. - Będę miał więcej pracy w tym domu - oświadczył. - Czas i przyroda robią swoje, a ja do tego muszę troszczyć się o panienkę jeszcze bardziej. - Potrafię się troszczyć sama o siebie. - Panienka może tak mówić, a ja i tak będę jej więcej pilnował. - Odwrócił się i z determinacją pomaszerował ku drzwiom. - Gareth! - zawołała za nim. Zatrzymał się, zerknął przez ramię. - Dziękuję - powiedziała. Uśmiechnął się. Stacey odłożyła poranną gazetę i pytająco spojrzała na Jessicę, która wpadła w lekki popłoch. Czyżby wyglądała inaczej, czyżby było po niej coś widać?