Nie, nie, tego już za wiele. – Roześmiała się, lecz w jej głosie nie było radości. – Ty naprawdę

– Oboje wiemy, że mój dar znikł wiele lat temu. – Nie chciała o tym myśleć, wspominać, jak poznała Bentza i jak oczami mordercy widziała serię przerażających zbrodni. Początkowo zbywał jej rewelacje śmiechem, ale z czasem się do nich przekonał. I nigdy nie dał jej o tym zapomnieć. – Nie próbuj zmieniać tematu, to ci się nie uda. – Oparła łokcie na stoliku. – Chodzi o coś więcej niż uraz po wypadku. Coś cię gryzie. Coś dużego. – Masz rację. Nie wytrzymuję bezczynności. – Czyżby? – Nie uwierzyła. Przywiązanie do pracy nie tłumaczy dystansu między nimi. Zresztą odpowiedź padła za szybko. – Coś jeszcze? Przecząco pokręcił głową. Krył się za murem. – Powiedziałbyś mi, gdyby było? – Oczywiście. – Posłał jej ten leniwy uśmiech, który tak bardzo kochała, pochylił się nad stolikiem, wziął ją za rękę. – Bądź cierpliwa, dobrze? – A nie jestem? Odwrócił wzrok. – Chodzi o to, że chcę mieć dziecko? Zawsze waliła prosto z mostu, uważała, że nie ma sensu unikać konfrontacji. Przez pierwsze tygodnie po wypadku był impotentem. Do cholery, z trudem dawał radę chodzić, a co dopiero uprawiać seks. Ale ten problem już sam się rozwiązał. – Wydawało mi się, że już ci to tłumaczyłem. Zbliżam się do pięćdziesiątki, lada moment stracę pracę, ciągle chodzę o lasce i mam dorosłą córkę, która wybiera się za mąż. Nie chcę... nie chodzi o to, że nie chcę mieć dziecka z tobą, ale nie wiem, czy to dobry moment i czy http://www.mojabudowa.info.pl/media/ Wyprostowała się, gdy usłyszała przeraźliwy zgrzyt metalu o metal. O Boże. Morderczyni rzuca kotwicę. Przez chwilę nie mogła się ruszyć. A więc miała zginąć tutaj, gdzieś u wybrzeży Kalifornii. Powoli, w męczarniach. Myśl, Olivio! Myśl! Jeszcze żyjesz! Tłumaczyła sobie, że nie mogą być zbyt daleko od brzegu, jeśli ktoś ma znaleźć łódź, jej zwłoki i kamerę. Porywaczka jest dokładna, jej plan dopracowany w najmniejszym szczególe, czas zaplanowany co do sekundy. Ta maniaczka musi mieć kontrolę. Wybrała właśnie to miejsce, czekała na tę chwilę od lat, rozkoszowała się wizją śmierci O1ivii. – O nie – powiedziała na głos. – Nie poddam się bez walki. Jak to mawiała babka Gin? Póki jest życie, jest i nadzieja. A ona przecież żyje.

Pozostałe samochody się zmieniały, ale te cztery zawsze wracały. Jak cholerne jaskółki do San Juan Capistrano, pomyślał. Przypomniał sobie legendę i swoją wyprawę do tego miasteczka. Spisał wszystkie numery rejestracyjne i przekazał je Montoi. Skoro sobowtór Jennifer zawsze wie, gdzie jest, możliwe, że go codziennie śledzi. Upewni się, że z tymi samochodami wszystko jest w porządku. Uważnie rozglądał się po okolicy. Sprawdź I znowu uderzyło go, ile morderca wiedział o jego pierwszej żonie, o ich związku. Teraz zaginęła O1ivia. Ktoś wydzwaniał do niej tak długo, aż tu przyjechała. To wymaga wiary w siebie. Wiedzy. I łutu szczęścia. Skąd morderca wiedział, że wsiądzie w samolot? Bo ten, kto za tym stoi, wie wszystko o tobie, o twoim życiu, o twojej żonie. Cholerny świat, Bentz, to twoja wina. Tylko twoja. Odruchowo masował nogę – bolała go od pościgu przy DeviPs Caldron. Czuł się jak idiota, biegnąc za Jennifer wzdłuż urwiska. Uganiał się za nieuchwytnym snem, a jego żona w tym czasie leciała do Kalifornii, żeby być z wiecznie nieobecnym mężem. Mówiła, że muszą porozmawiać. Przecież on także czuł, że się od siebie oddalają. Wyrzuty sumienia nie dawały mu spokoju. Nagle wszystkie argumenty wydały mu się idiotyczne. Nieważne. Nawet jego opory w sprawie dziecka. Niech tam, jeśli O1ivia chce mieć dziecko, niech ma. Nawet całą gromadkę. Jeśli jeszcze zdąży.