Rip zatrzymał się nagle wyraźnie zaniepokojony. an43 335 - Nie wydaje ci się, że powinniśmy wezwać gliny? Tę ich PJF czy PJE, nie wiem, która zajmuje się takimi sprawami. - I co im powiemy? Ze wydaje mi się, iż to właśnie jest facet, którego dziesięć lat temu widziałam przez kilka sekund? - Milla nie miała ochoty na kontakty z meksykańską policją. Nie cieszyła się ona najlepszą sławą. - Wydrapałaś mu oko. To zmienia postać rzeczy - Tak? Czy ten gość jest jedynym jednookim zakapiorem w Meksyku? Nie wiem nawet, czy on na pewno tam będzie. Wiesz, ile takich telefonów miałam przez ostatnie dziesięć lat? Zgadnij, ile z nich miało jakąś wartość. - Pewnie żaden. - Prawdę mówiąc, jeden. - Więc nie ma się czym podniecać? - Raczej nie. Ale zobaczymy, po prostu muszę zaczekać, aż ten gość się pojawi. W każdym razie z pewnością nie powinniśmy kręcić http://www.mojabudowa.biz.pl/media/ wypuścić z ramion. Ale jest już za późno. O wiele lat za późno. Nie jesteśmy już jego rodziną. Jeżeli kiedykolwiek go poznamy, to będzie wybór chłopaka, nie nasz. Inaczej moglibyśmy zrobić mu straszliwą krzywdę. Nie o własne szczęście walczyłam przez te wszystkie lata. Musiałam się dowiedzieć, czy Justin jest bezpieczny, czy jest kochany Teraz już wiem: tak właśnie jest. Z trudem przełknęła ślinę. - Tak właśnie jest - powtórzyła cicho. an43 422 Ledwie widziała przez łzy, jak David podpisuje dokumenty. A potem bierze kartkę papieru i pisze list do Justina: jak bardzo go
an43 243 na tym, że łatwiej było to powiedzieć, niż zrobić. Poza tym jeżeli Diaz istotnie był na państwowym żołdzie, to taka akcja mogła podnieść temperaturę w rejonie, co zagroziłoby interesom True. Ciężko było Sprawdź Diaz zniknął - ponownie. Tego dnia, gdy pojechali do Juarez, poczuła specyficzną więź z tym człowiekiem, ale nie odezwał się do niej od tamtego czasu. Jasne, to, że ona coś czuła, nie musiało wcale oznaczać wzajemności. No i abstrahując od uczuć, wciąż praktycznie nic o nim nie wiedziała. Nie była nawet pewna, jak naprawdę Diaz ma na imię. Może wymyślił na poczekaniu tego „Jamesa", a może rzeczywiście tak się nazywa. Ona nie pytała, wciąż myślała o nim jako o „Diazie", a nie „Jamesie". Nie wiedziała, gdzie ten facet mieszka, ile ma lat, czy kiedykolwiek był żonaty - o Boże, a co jeśli jest żonaty właśnie teraz? Ta myśl sprawiła, że żołądek Milli skręcił się w bolesny supeł. A jeśli ma dzieci? Było to całkiem możliwe, zważywszy na to, jak świetnie dawał sobie radę z małym Maksem, którego wspólnie odnaleźli. Może