samochody i volvo te¿ były ciagle na swoich miejscach.

zbyt wiele smutnych wspomnien. Poza tym wkrótce Marla wróci ze szpitala. Rozejrzał sie po salonie. Przybyło kilka nowych krzeseł, stojacych teraz wsród antyków i mebli z epoki, które dobrze pamietał. Ten dom przetrwał dwa trzesienia ziemi i kilka pokolen Cahillów. Smołowany dach, ceglane sciany i oryginalne okna - wszystko to pachniało „starymi pieniedzmi” w najlepszym wydaniu. Albo w najgorszym. Tego Nick sam dobrze nie wiedział. Siedzac wewnatrz pote¿nej budowli, pełnej kryształowych ¿yrandoli rzucajacych migotliwe swiatło na drewniane podłogi, nie miał wra¿enia, ¿e wrócił do domu. Parkiety lsniły dyskretnie pod warstwa patyny, jaka mo¿e nadac tylko wiek i setki par eleganckich butów. Boazerie, pracowicie pokryte płaskorzezbami przez niemieckiego emigranta, pociemniały z czasem. Tak, piekny dom. Zwłaszcza jesli ktos lubi domy, które nie maja duszy. Drzwi frontowe otworzyły sie szeroko i stanał w nich Alex. Wszedł do holu i postawił teczke na najni¿szym stopniu schodów. Zdjał rekawiczki i spojrzał gniewnie na brata. http://www.meydycna-estetyczna.info.pl/media/ morderstwo, nieumyslne spowodowanie smierci czy Bóg wie co jeszcze. A policjanci celuja w wyciaganiu z ludzi tego, czego własnie nie powinni mówic... Bo¿e, skad u niej to nastawienie? Detektyw przygladał sie jej podejrzliwie ciemnymi oczyma, których wyraz wcale nie pasował do twarzy „równego goscia”. - Pomagam kalifornijskiej drogówce przy dochodzeniu w sprawie wypadku. Prosze powiedziec, co pani pamieta. - Nie zabierze to wiele czasu - mrukneła Marla. Nie zwracajac uwagi na sarkazm w jej głosie, policjant poło¿ył dyktafon na stoliku obok pudełka z chusteczkami i no¿ycami do ciecia drutu, a potem otworzył notatnik. - Prosze mówic o wszystkim, co sobie pani przypomina.

pytanie. Alex parsknał smiechem. - Ty? Daj spokój. - Pytam powa¿nie. - Oczywiscie, ¿e nie. Po co miałabys pracowac? - Nie wiem, po prostu nagle stanał mi przed oczami obraz Sprawdź i jej rodzina. - Tak, tato, wiem, przyjechałam tu z Nickiem, bo on mógł mnie tu przywiezc i … - I pomyslałas sobie, ¿e poniewa¿ stoje ju¿ jedna noga w grobie, mo¿esz tu przyjsc i puszczac mi dym w oczy. - Patrzył na nia z pogarda, a Marle nagle przeszedł lodowaty dreszcz. Przypomniała sobie, ¿e w przeszłosci ten człowiek nieraz patrzył na nia tak pogardliwie. - Nigdy nie zrozumiesz, co? - sapnał z furia. - Nie jestes moja córka. - Ale... - zaczeła Marla i urwała nagle. Zbladła gwałtownie, zadr¿ała. Kurczowo chwyciła za porecz łó¿ka. Otworzyła szeroko oczy, jakby nagle doswiadczyła objawienia. - O, mój Bo¿e...