tylko uwa¿ac, ¿eby nikt nie zobaczył jej bez ubrania. Poranne

układy, ale musiała to zrobić, jeśli miała zamiar odnaleźć Elizabeth, a na tym zależało jej przecież najbardziej. Po dziesięciu minutach między drzewami błysnęły światła reflektorów. Crockett zaczął ujadać, ale Nevada kazał mu się zamknąć i wyszedł z domu razem z Shelby. Shep wygramolił się z pikapa i Shelby odetchnęła z ulgą - nie przyjechał furgonetką, nie był nawet w mundurze. Ale kiedy znalazł się na oświetlonym pojedynczą żarówką ganku, zauważyła, że ma zaciętą minę, i zobaczyła jego zapadnięte oczy, kontrastujące z pełną twarzą. Jego górną wargę przysłaniał wąs, a kiedy spojrzał w oczy Shelby, kąciki jego ust wyraźnie stężały. - Dobry wieczór - powiedział powoli, przechylając głowę. Jeden policzek miał wypchany prymką tytoniu. - Shelby, słyszałem, że wróciłaś do miasteczka. Ile to już czasu? Jakiś tydzień? - Patrzył na nią, na jej pogniecioną sukienkę. Nevada nawet nie wsunął koszuli do spodni i chodził boso, ale jeśli Shep to zauważył, miał dość przyzwoitości, by tego nie komentować. - Niecały tydzień - uściśliła, bardzo zdenerwowana. Nigdy nie ufała Shepowi i nie zamierzała zmieniać swojego nastawienia akurat tej nocy, na tym zakurzonym ganku. - Z tego, co słyszałem, zamieszkałaś u swojego taty. - Zgadza się. - Co to za historia z Calebem? - wtrącił się Nevada. Stał obok Shelby, prawie dotykając jej ręki. Był spięty, jak bokser gotowy uchylić się przed ciosem. - Salowy go znalazł, już nie żył. Pół godziny wcześniej Caleb popijał sok i przechwalał się jednej z pielęgniarek, że opuści ten padół jako bogaty człowiek. A potem nagle ni stąd, ni zowąd umiera. Wygląda na to, że ktoś mu pomógł stanąć przed bramami raju, którymi ostatnio tak się fascynował. http://www.medycyna-i-zdrowie.net.pl/media/ Jechała do domu ze szkoły, wciąż wracając myślami do tamtej wstrętnej nocy. Nevada, który nadal pracował w Biurze Szeryfa, kazał jej zatrzymać wóz. Podszedł dużymi krokami do pracującego na wolnych obrotach kabrioletu i zażądał odpowiedzi, których ona nie potrafiła mu dać. - Co się stało? - Stanął przy oknie od strony kierowcy. Shelby zaparkowała wóz na wysadzanej drzewami ulicy, niedaleko swojego domu. Och Boże, co mogła odpowiedzieć? Patrzyła na niego, ale nie była w stanie wydusić ani słowa. Nevada otworzył drzwi, wyciągnął ją na światło słońca i patrzył na nią tak gniewnie, że myślała, że zaraz się roztopi pod jego surowym spojrzeniem. - Co, u diabła, się stało, Shelby? - powtórzył wolno, jakby mówił do osoby ograniczonej umysłowo. 78 - Nic - wydusiła. - Akurat nic! - Daj spokój, Nevada. - Och Boże, strasznie chciała powiedzieć mu prawdę, ale nie mogła. Nigdy by nie

Eugenia uniosła jedna, starannie wyregulowana brew. - Przeklinanie nic tu nie pomo¿e. - Oczywiscie, ¿e pomo¿e - mruknał, kiedy Carmen, która najprawdopodobniej czekała za rogiem, wróciła do pokoju. - Nie chciałam przeszkadzac pani wczesniej, w porze odpoczynku -zwróciła sie do Eugenii, biorac słuchawke ze Sprawdź kompletnie nic nie pamieta. Gdybysmy wiedzieli, komu sie w przeszłosci naraziła, mo¿e udałoby sie uratowac jej ¿ycie. - A co wiemy? - Na razie - Paterno rozparł sie w swoim krzesle - nie wiemy nic. - Gdzie wyscie sie, u diabła, podziewali? - spytała Eugenia, kiedy Nick i Marla staneli we frontowych drzwiach. Wygladała na zdenerwowana, a na rekach trzymała Jamesa, który marudził i popłakiwał. - Nie było was całe godziny. - Przepraszam, to moja wina - powiedziała Marla, biorac syna z rak babci. - Co słychac, kolego? - spytała uszczesliwiona, ¿e przestał płakac i spojrzał na nia wielkimi, ciekawymi oczyma. - Tak lepiej, co? Miałam kilka spraw do