ojcem i Parker, i Shey, i Cara radziły sobie od lat. Miały

- No weź mnie, kurde, nie rozśmieszaj! Posłuchaj Imo. - W oczach Flic błysnęła stal. - Poprosisz go, żeby 184 z nami został, i ja go poproszę, ale tak, żeby Groosi, Chloe i Izabela to usłyszały albo przynajmniej dowiedziały się o tym. - Nabrała tchu. - A jeśli ktoś cię zapyta, dlaczego zrobiłaś coś tak beznadziejnie głupiego, to odpowiedz, że po prostu nie mogłaś znieść myśli o stracie wszystkich tych, których kochasz. Bo w końcu to prawda, no nie? Imogen wzruszyła ramionami. - Tylko nic więcej, jasne? - ciągnęła Flic w nowym przebłysku natchnienia. - No, ewentualnie, że czasem sprawiałyśmy kłopoty mamie i Matthew, a ponieważ mama nie żyje, to masz wyrzuty sumienia. I jeszcze czytałaś, że stres może spowodować raka, więc czujesz się winna także choroby Groosi. - Kurde - odezwała się z podziwem Imogen, kręcąc głową. - Jesteś niesamowita! Flic nie obchodziło, czy to komplement czy nie. - Jeśli będziesz się tego trzymać, póki tu jesteś, to spoko, zyskasz tylko współczucie. - Co masz na myśli z tym „póki tu jesteś"? - przestraszyła się http://www.medycyna-i-zdrowie.com.pl - Na razie wiem o czterech... Chociaż dziadek dziewczyn też mi zostawił jakąś wiadomość. - Czyli byłby piąty. - Karl myślał przez chwilę. - A masz rachunki z tych sklepów? Sprawdziłeś je? - Jeszcze nie. Prawdę rzekłszy, wcale mnie nie ciągnie badanie, jak daleko to sięga. - Wcale ci się nie dziwię. Czy nie bierzesz pod uwagę jeszcze innych osób? Owszem, ktoś taki przyszedł mu niedawno do głowy. Jedyną osobą, która regularnie doprowadzała go do szału, była Zuzanna Durkin. Ale to absurd - zreflektował się po chwili. Po prostu wolał uniknąć podejrzewania dziewczynek. - Matt?

znieczulającym. W końcu zadał i to drugie pytanie: - Co się stało? - Po chwili milczenia dodał: - Izabela mówiła, że Karo wypadła... - Tak. Z balkonu. - Z balkonu? - Słyszał swój głos; uświadamiał sobie, jak głupio brzmi to słowo, z jakim niedowierzaniem je wypowiedział. I nagle wpadło mu Sprawdź Groza chwyciła go za gardło, zamieniła żołądek w kamień, ogarnęła całe ciało. Nie był w stanie wykrztusić słowa. - ... na udach. - Izabela przełknęła z wysiłkiem ślinę. - I ma siniaki. - Siniaki - powtórzył głucho, czując, że umysł instynktownie próbuje się odciąć od tego, co słyszą uszy. - Powiedziała Flic, że to ty. - Przed chwilą twierdziłaś, że nic jeszcze nie mówiła. - Tylko twoje imię. - Według Flic. - Tak, ale widziałam jej uda. 235 Matthew patrzył na stojący na biurku kubek. Starał się na nim skupić, nie odrywać od niego wzroku, jakby tylko to chroniło go przed utratą