- I zaakceptujesz mnie razem z moją rodziną i obowiązkami? - A mam wyjście? - Nie. - Więc po co pytasz? Otoczyła go ramionami i pocałowała, wkładając w to całe serce i duszę. Nawet nie pomyślała o tym, że zegar już dawno wybił północ. Opowiadanie, które znajduje się poniżej, nie jest zakończone i chyba już nigdy tego zakończenia się nie doczeka. Jest stare i nigdy nie poprawiane, także jego poziom jest marny, jednak darzę je zbyt dużym sentymentem, by tak po prostu je usunąć. A i zapewne też wiele osób, które czytało je jeszcze na blogu, miałoby mi za złe takie pozbycie się Księcia z bajki. Pomimo tego, że tekst uważam za bardzo słaby, wciąż jestem jego autorem. Tekst i postacie należą do mnie, dlatego też zastrzegam sobie wszelkie prawa do nich. Pozdrawiam i życzę przyjemnej lektury. Dream Winchester Rozdział pierwszy Książę znaleziony! Krystian odkąd pamiętał wierzył w prawdziwą miłość. Wierzył, że kiedyś znajdzie tego swojego księcia z bajki. Nie chciał nikogo innego, chciał jedynie księcia. W swoim młodym życiu miał kilka przelotnych romansów, kończących się tylko na pocałunkach albo wzajemnej masturbacji, ale nigdy nie doszło do prawdziwego http://www.medycyna-estetyczna-waw.com.pl Przydały mu się. Bił się ze wszystkimi smarkaczami, którzy przezywali naszą drogą matkę „nierządnicą Hawkscliffe'ów”. Becky przymknęła na moment oczy. Chyba życie Aleca nie wyglądało tak różowo, jak wcześniej sądziła. On zaś zagłębił się wygodnie w fotelu i patrzył na nią z rozbawieniem. Ku portretowi matki spojrzał chwilę później z wyraźną niechęcią. - Kiedy miałem dziewięć czy dziesięć lat, siadywałem nieraz przy niej, podczas gdy ona przygotowywała się do kolejnego przyjęcia. Widziałem, jak się maluje, jak zakłada biżuterię. Mówiła mi zawsze, kto się pojawi na tym balu. - Byłeś do niej przywiązany. - Przywiązany? Była dla mnie wszystkim. Od małego nazywała mnie swoim słonecznym chłopczykiem. - Zaśmiał się z cicha. - Byłem jej błaznem, powiernikiem, Kupidynkiem, a ona Afrodytą. Jack zawsze mawiał, że czepiam się jej spódnicy, ale - rzecz
- Och, jak najbardziej, jeśli już musisz - mruknął, niezbyt czułym tonem. - Każdego roku damy z Towarzystwa Dobroczynnego, do którego należę, urządzają go w Brighton, żeby zebrać fundusze na opiekę nad wdowami i sierotami po marynarzach. Niestety, w dzisiejszych ciężkich czasach przybywa nam coraz więcej podopiecznych. Aby temu sprostać, od zeszłego roku podwoiłyśmy wpisowe. Zapewniam pana, że tegoroczny turniej da wiele silnych wrażeń i rozgłosu tym, którzy wejdą do finału. Sprawdź małżeństwo jest nieuniknione?! Alec zesztywniał i powoli odwrócił się w jej stronę. Becky oderwała się od ściany i podeszła do niego ostrożnie. - Czy naprawdę zabiłbyś ją z zimną krwią? Zastanawiał się przez chwilę, potem pokiwał głową. - Nie wiem. Może. Najważniejsze, żeby ona w to uwierzyła. Wybacz, muszę już iść. Regent czeka. Zrobiła kilka kroków w jego kierunku. - Czy dobrze się czujesz? - Tak... A ty? - spytał tępo i mechanicznie. - Nie. Nadal nie wiem, czy kazałeś mi wyjść, żeby mnie chronić, czy też żebym się nie dowiedziała, co ukrywasz. Alec zdjął z haka cylinder i wziął z kąta laskę, unikając wzroku Becky.