Oczywiście te słowa miały rozwścieczyć Bryana do białości, a przez to stępić jego czujność. I owszem, rozwścieczyły go, ale nie spowodowały, że stał się głuchy i nie słyszał, co dzieje się za jego plecami. Odwrócił się, w mgnieniu oka wyciągając dwa krótkie obosieczne miecze, idealnie naostrzone. Pierwsze dwa wampiry, które pojawiły się za nim, zostały rozcięte na pół. Przybywały jednak następne, wyskakując z trumien, w których się ukryły, rozdzierając całuny, otrząsając się z prochu. Z ich gardeł wyrywał się bitewny okrzyk. Bryan nawet nie próbował ich liczyć, chociaż widział, że dwa atakują go z lewej, jeden z prawej, a jeden skrada się po suficie, sunąc niczym ogromny pająk. Uskoczył przed ostrzem jakiegoś szlachcica z czasów Karola I, jednocześnie ucinając przy tym głowę wampirowi na suficie. Zdołał dopaść muru, oparł się o niego plecami, co chroniło go przed atakiem od tyłu i zaczął odpierać ataki hordy, którą miał przed sobą. Na początku atakowali pojedynczo, gdyż każdym powodowała pycha, każdy wierzył w swoje możliwości i chciał się wykazać, nie dzieląc się zwycięstwem z nikim innym. Zachowywali się jak zarozumiali smarkacze. Przed Bryanem rosła ilość prochu, w przypadku młodszych wampirów zostawały też kawałki kości, kawałek ciała, strzępki ubrania. Cały czas jednak napływali następni, rzeczywiście Władca zgromadził w http://www.meble-designo.com.pl uparta idiotka. Zrozumie. Zrozumiałaby... gdyby tylko mógł jej powiedzieć prawdę o Sheili. Właśnie tego nie mógł jednak zrobić. Kelsey wpakowałaby go do aresztu, zanim zdążyłby się obejrzeć. A wtedy... Wtedy byłby bezsilny. 66 - Nie chodź tam więcej - wycedził przez zęby. Spojrzała na niego z chłodną wyniosłością, jakby mówiąc: a kim ty właściwie jesteś, żeby mi rozkazywać? - Posłuchaj, Dane, tak naprawdę nikt tutaj nie zwraca na mnie uwagi. Jeszcze nie zrozumiałeś? Ktoś powinien się martwić, a nikt się nie martwi. Uważam więc, że nie mam wyboru, padło na
- Próbował. - Wielki Boże! Chyba go nie zabiłaś? Jess, nie zabiłaś wojownika, prawda? - Nie. - No to co się stało? RS Sprawdź drabince za nią. Kelsey zrobiło się przykro. Chciała szybko wyjaśnić szorstkość Dane'a. - Larry, ktoś nurkował przy wraku z kuszą. Harpun przeleciał o centymetry ode mnie. - Jasna cholera! - Larry spojrzał na Dane'a. - Co za kretyn. Z tymi turystami... Powiedziałeś mu przynajmniej, w co powinien sobie wsadzić ten harpun? - Nie mogłem go znaleźć. Ale zatelefonuję do straży przybrzeżnej i to zgłoszę. Gdzie są inni? 268 - Już wracają. Dane patrzył na zakotwiczone łodzie.