130

Chciałam odwiedzić Johna w szpitalu, ale okazało się, że już go wy pisano. 310 - Za wcześnie - orzekła z dezaprobatą pani Khan. - Po tak strasznym przejściu... - Ale już wszystko w porządku? - Flic zerknęła w dół i zobaczyła buty umazane błotem, prawdopodobnie z jej własnego ogrodu. Stały na rozłożonej gazecie „Radio Times". - Nie jestem tego pewna - wyznała konfidencjonalnie pani Khan. - Wydaje mi się jakiś dziwnie wyciszony. Chyba ciągle jest w szoku. Ja i mąż znamy Johna jako pogodnego, spokojnego człowieka, a ostatnio był dość nerwowy. Flic zebrała się w sobie. - A nie mówił dlaczego? - Niewiele. - Gita Khan wzruszyła ramionami. - Pozwolił mi zaczekać, aż się położy, a potem przynieść sobie herbatę... to zupełnie nie w jego stylu, panno Walters. - Proszę mówić mi Flic. Jeszcze jeden uśmiech. - Wiem, że John tak cię nazywa. http://www.makerzone.pl/media/ Matthew oglądał dotąd wrzosowiska tylko za pośrednictwem dzieł sztuki. Pamiętał, że podobał mu się obraz Constable'a „Dom admirała" w berlińskiej Nationalgalerie, ale ani dzikość, ani rozległość otwartej przestrzeni nie docierały do niego, aż do chwili, gdy po raz pierwszy zobaczył na własne oczy Hampstead Heath. Najbardziej jednak urzekło go to, co zobaczył pierwszego ranka z małego balkonu drugiego piętra, przylegającego do tak zwanego Cichego Pokoju. - Niesamowite! - wykrzyknął, oglądając się na swą nowo poślubioną żonę, która pozostała wewnątrz. - Tyle dachów, a każdy inny! Chodź tu do mnie! - Nie lubię balkonów. I w ogóle źle znoszę wysokość. - Przecież jeździsz na nartach - odrzekł ze śmiechem. - I kochasz

- W takim razie postaram się być fair wobec załogi, grać w golfa tak źle jak zawsze i nie zrażać Bianca jeszcze bardziej niż dotąd. - Zmusił się do uśmiechu. - Może nawet spróbuję trochę mniej nie lubić Loftusa i Brice'a. 125 - Tak czy inaczej baw się dobrze - powiedziała Karolina, błądząc Sprawdź Więc książę nie zapomniał, pomyślała. Z lekkim niepokojem przypomniała sobie, że książę postawił warunek: chciałby obejrzeć obrazy, kiedy już będą gotowe. Właściwie pierwszy był już skończony. Jednak kiedy podeszła z nim do okna i dokładnie się przyjrzała swojemu dziełu, dostrzegła sporo detali, które należałoby jeszcze dopracować. Muszę pójść w to samo miejsce, gdzie byłam wczoraj — pomyślała — i upewnić się, czy dobrze uchwyciłam światło. Książę na pewno jej dzisiaj nie zaskoczy, ponieważ pojechał ze swymi gośćmi do willi „Wiktoria”. Tak nazwała ją panna Rothschild po wizycie monárchini. Tempera była przekonana, że posiłek będzie tam trwał