Pokręciła głową i odpędziła ten obraz. Ale gdy schodzili ze wzgórza, nie przestawała się

– Zdasz ty jeszcze rachunek za swoje łajdactwa przed Mistrzem. – Duch cię zły opętał. Wypadłeś z tonu. Opamiętaj się. 38/86 – Oślepiony, nie oślepiony, ale ty, Pilchowski wart jesteś kulki – warczy Gruszczyński. – Dla ciebie już tutaj wstępu nie ma. Ziobro raz jeszcze próbuje uwolnić się z rąk przyjaciół, szarpie się z nimi, gdy Pilchowski, krocząc ku wejściu z marnie odgrywaną godnością, mija go o dwa kroki. – Bóg cię w proch zetrze! – krzyczy z goryczą i wybucha dziecinnym szlochem. Tego księdzu Dzieżyńskiemu jest już za wiele. Dopada Pilchowskiego i wali go otwartą dłonią na odlew. Pilchowski zatacza się i chwyta za policzek. Wydaje się, że zaraz rzuci się na księdza. Ale tylko rozgląda się dookoła. Nie http://www.magazynsplendor.pl/media/ zapewnili alibi. Założę się, że pozostała piątka do jutra zdobędzie usprawiedliwienia. – A co z komputerami? – zapytał Quincy. – Dyrektor mówił, że Danny spędzał mnóstwo czasu w Internecie. To mnie zastanawia. Sanders popatrzył na niego przenikliwie. – Myślisz o wpływie kogoś z zewnątrz? – Ten czynnik wystąpił przy paru innych strzelaninach. I jeszcze jedna rzecz mnie dziwi. Jakim cudem Danny potrafił włamać się do nowoczesnego sejfu? Sanders chrząknął. – Nie ustaliliśmy jeszcze, czy trudno jest dostać się do tego sejfu. Wiemy za to, że Shep ma ładną kolekcję broni. Na szczęście Danny nie wziął strzelb, tylko dwie mniejsze sztuki. Bóg jeden wie, co by się wtedy mogło stać. – Wiemy, dlaczego wybrał trzydziestkę ósemkę i dwudziestkę dwójkę? – zapytał Quincy, Sanders zerknął na Rainie.

po reakcji publiczności) dopłynął do podnóża urwiska, z trudem wdrapał się na wąski głaz i ruszył samą krawędzią brzegu do wyrąbanej w skale ścieżki. Z góry już ludzie biegli mu na spotkanie – wziąć pod ręce, rozetrzeć, objąć. Po kilku minutach powitany ogólną owacją chwat był na górze. Ani trzymać się pod ręce, ani wycierać, ani tym bardziej obejmować nikomu nie pozwolił. Szedł sam, posiniały na całym ciele, drżący z zimna, z przylepionym do czoła skośnym kosmykiem. W tej postaci, Sprawdź ją, że Danny nie godzi się na spotkanie z matką. Wcześnie rano dyrektor znalazł chłopca w stołówce i wspomniał mu o wizycie rodziców. Danny tak się zdenerwował, że ktoś z personelu musiał odprowadzić go do jego pokoju. Najwidoczniej chłopak jest w zbyt dużym szoku, żeby stanąć twarzą w twarz ze swoimi najbliższymi. Może za tydzień lub dwa. Sandy w życiu nie słyszała czegoś równie absurdalnego. Jeśli jej syn jest w szoku, tym bardziej powinna się z nim spotkać. Przyniesie mu ulubioną zabawkę, upiecze ulubione ciasto. Cokolwiek... Nie wolno im traktować jej w ten sposób. Zostawiać z tym poczuciem bezsilności. Pan Gregory nie dał się przekonać. Ich syn przebywa pod intensywnym nadzorem, personel nie dopuści do próby samobójczej. Podczas śniadania trzeba było Danny’ego wyprowadzić, bo na myśl o spotkaniu z rodzicami wyrwał sąsiadowi widelec i próbował przebić sobie nadgarstek.