- Słucham? - warknął mężczyzna.

- Siadaj! - Tak, proszę pani. Drobna i smukła, z uroczymi dołeczkami w policzkach, Emma wyglądała raczej na nimfę niż właścicielkę i dyrektorkę szkoły dla dziewcząt. Z drugiej strony, jej spokój, opanowanie i uprzejmość sprawiały, że wszyscy dawali jej więcej niż dwadzieścia cztery lata. Alexandra westchnęła i usiadła przy oknie, a tymczasem przyjaciółka weszła do małej kuchenki. Z korytarza dobiegły śmiechy, ale szybko ucichły. Uczennice właśnie szły do jadalni na kolację. - Domyślam się, że ty i lord Kilcairn mieliście sprzeczkę - powiedziała Emma, stawiając tacę na biurku. - Tak. Ale doszło do niej z jego winy. Nalała herbaty do filiżanek i dała psu ciasteczko. - Zawsze kłócisz się ze swoimi pracodawcami? - Tylko gdy się mylą. Westchnęła cicho i sięgnęła po filiżankę. Nie mogła sobie przypomnieć, ile razy siedziała na tym samym krześle i zwierzała się z kłopotów ciotce Emmy. Nie sądziła, że podobna sytuacja jeszcze kiedyś się powtórzy. - Zamknął mnie w piwnicy win. - Naprawdę? Co za barbarzyństwo! http://www.logopedawarszawa.com.pl/media/ niewiele pomagało. Pożegnania odbyły się tak, jak przewidywała. Panna Delacroix płakała i groziła, że zamknie się w swoim pokoju. W końcu Alexandra musiała ją nastraszyć, że ze spuchniętą twarzą nie będzie mogła pokazać się na własnym przyjęciu. Pod nieobecność córki Fiona nawet nie udawała, że jest niepocieszona, ale przynajmniej życzyła jej powodzenia w Akademii Panny Grenville. Jeśli chodzi o Luciena, unikał jej przez cały wieczór i z samozaparciem odgrywał wobec gości rolę czarującego gospodarza. Kilka razy posłał jej chmurne spojrzenie i oddalał się pospiesznie, nim zdążyła zażądać wyjaśnień. Świetnie, powiedziała sobie, jutrzejszy wyjazd będzie łatwiejszy. Już miała po raz trzeci uciec do swojego pokoju, żeby się wypłakać, gdy nagle pojawił się u jej boku. - Chciałem ci zaproponować, żebyś dzisiaj spała w żółtym pokoju. Kazałem go

- Bryce Ashland to ten sam człowiek, z którym spędziłaś niezapomnianą noc? Czujesz się wobec niego bezbronna? Spróbuj zapanować nad własnymi hormonami. - Nie lubię takich sytuacji - mruknęła Klara. Wiedziała, że nie może pójść do tego mężczyzny i poprosić, by zaofiarował jej coś więcej niż seks. Miała dosyć kłopotów z własnymi uczuciami. Miłość była ostatnią rzeczą, której teraz potrzebowała. Była w tym domu trzy dni, a już nie mogła sobie poradzić sama ze sobą. Bała się, że nigdy nie wróci do dotychczas wykonywanej pracy, a przecież to praca zawsze była dla niej najważniejsza. - Nie mogę tu zostać - powiedziała, starając się przekonać nie tylko Kat, ale i siebie. - Jego córeczka jest tak słodka, że zasługuje na kogoś lepszego ode mnie. Kogoś, kto naprawdę zastąpiłby jej matkę. Zabierz mnie stąd. Muszę wyjechać. - Myślę, że kogoś znajdę... - zaczęła Kat. W tej chwili Bryce wyjął słuchawkę z ręki Klary. - Nie - rzucił do mikrofonu. Sprawdź - Chyba tak. W posiadłości Welkinsów przydzielono jej służbówkę, natomiast w innych wiejskich rezydencjach dostawała większe lub mniejsze kwatery, zależnie od rozmiarów domu. Jakoś nie przyszło jej do głowy, że w pałacu Kilcairna mieszka w nadzwyczajnych warunkach. Nie mogła teraz uwierzyć, że była taka naiwna. Zastanawiała się przez chwilę, co sobie o niej myślą inni pracownicy hrabiego i co mówią w swoim gronie. - Dobrze się czujesz? - zapytała Rose. Drgnęła. - Tak. - Całe szczęście, bo chyba bym zemdlała, gdybym musiała iść do Howardów bez ciebie. Alexandra usiadła obok niej. - Nie bój się, Rosę. Lord Kilcairn twierdzi, że to będzie skromne przyjęcie. Poza tym