- To chyba nie była wina twojego ojca?

strzelają do swoich kolegów? A z drugiej strony wyzwalają się w nas ludzkie odruchy. Akty odwagi. Jedni pomagają drugim przeżyć, sanitariusze ruszają na ratunek, nauczyciele narażają życie, żeby unieszkodliwić sprawcę. Brat osłania siostrę własnym ciałem, kobieta udziela pierwszej pomocy obcemu dziecku, tłumiąc strach o własne. Wstrząśnięci ludzie wysyłają kwiaty, wiersze, świeczki, by dać rodzinom ofiar do zrozumienia, że nie są osamotnione. Teraz Bakersville jest w myślach i modlitwach całego świata. Rainie otarła kąciki oczu i zamrugała kilka razy powiekami. – Wczoraj – powiedziała zduszonym głosem – rozeszła się wiadomość, że szpital potrzebuje więcej krwi dla ofiar. Bractwo Elk natychmiast udostępniło swoją siedzibę Czerwonemu Krzyżowi. I ani się ktokolwiek obejrzał, a już ustawiła się długa na cztery przecznice kolejka ochotników. Sklep spożywczy rozesłał w tłum sprzedawców z darmową lemoniadą. Parę starszych pań zaopiekowało się młodszymi dziećmi. Ludzie stali w tej kolejce po dwie, trzy godziny, ale nikt nie narzekał. Wszyscy powtarzali, że chociaż tyle powinni zrobić. „Bakersville Herald” pisał dzisiaj o tym na pierwszej stronie. Samej strzelaninie poświęcony był mniejszy artykuł. Wielu osobom się to nie spodobało, ale nie wiem, czy słusznie. – W zbrodnie zamieszane są jednostki, ale jej skutki dotykają całe miasto. – Coś w tym sensie. Wczoraj większość dnia spędziłam w tym budynku, więc, jeśli pozwolisz, teraz chciałabym mieć to jak najszybciej za sobą. – Nawet nie zauważyła, kiedy przeszli na „ty”. – Nie jestem doświadczonym tropicielem morderców, a ta szkoła obfituje w http://www.logopedapoznan.info.pl/media/ - Niezły system - skomentował. - Wierz lub nie, ale w ramach umowy rozwodowej mój były mąż ma do końca życia dbać o bezpieczeństwo swoich córek i mnie. Quincy ma taką pracę, że wszędzie widzi maniakalnych zabójców. - Nigdy nic nie wiadomo - stwierdził Tristan. - Możliwe. - Bethie postawiła koszyk obok stolika przy wejściu. Trzeba go wyczyścić, ale to może poczekać do następnego ranka. Zaczęła nucić, myśląc o tym, że mogłaby zbudzić się u boku Tristana, oraz o tym, co mogliby w łóżku zjeść na śniadanie. Kiedy ostatni raz robiła naleśniki albo omlet? Kiedy ostatnio zaczynała dzień inaczej niż od czarnej kawy i grzanki? Była taka szczęśliwa, że pojechała na wycieczkę z Tristanem. Była jeszcze szczęśliwsza dlatego, że wreszcie zrobiła coś, co być może znów pozwoli jej normalnie żyć. Zerknęła obojętnie na automatyczną sekretarkę i ze zdumieniem stwierdziła,

człowiekiem o wyrafinowanym guście i dlatego chciała zrobić na nim wrażenie. Zerknęła na zegarek. Dziesięć po siódmej. Znów zaczęła się denerwować. Co będzie, jak nie przyjedzie? Nie, dlaczego miałby nie przyjechać. Ostatecznie poprzedniego wieczoru sama spóźniła się prawie dwadzieścia minut. Żeby tylko przyjechał. Chciała jechać na tę wycieczkę, daleko od domu, który był zbyt duży, i od miasta, które przywoływało zbyt wiele wspomnień. Sprawdź na poniesienie kary. Quincy wzruszył ramionami. Najwyraźniej miał na ten temat inne zdanie. Nadział na widelec następny kęs i zaskoczył Rainie i Sandersa swoją odpowiedzią. – Może. Bóg jeden wie, że niemało już widziałem. – Zamyślił się na chwilę. – Niektóre dzieci są niebezpieczne – powiedział w końcu z większym przekonaniem. – Niektórym prawdopodobnie nie można pomóc, nie mówiąc już o zrozumieniu ich. Ale nie wszyscy są tacy. A nasz system prawny opiera się na zasadzie, że lepiej puścić wolno setkę winnych niż ukarać jednego niewinnego. Jest więc dla mnie jasne, że powinniśmy próbować rozpoznać tych, dla których istnieje szansa resocjalizacji. A nie wrzucić wszystkich do tego samego worka i po prostu pozbyć się problemu. – Czy naprawdę można pomóc dziecku, które popełniło morderstwo? – ożywiła się Rainie. – Czasami. Im dziecko jest młodsze, tym szanse większe. Poza tym zaburzenie więzi