- Ale to ju¿ bez znaczenia. Wezwałem Phila, zmieni jej

Nickowi przywiodła na mysl siedzacego na parapecie kota, poruszajacego nerwowo ogonem, wpatrzonego w niedosie¿ne ptaki za szyba. Rozległ sie dzwonek telefonu. Alex drgnał i ruszył wielkimi krokami do holu, chwycił słuchawke, nim telefon zadzwonił drugi raz. - Alex Cahill. Tak... to dobrze, bardzo dobrze... cudownie. Zaraz tam bedziemy. - Rzucił słuchawke. - Najwy¿szy czas - mruczał, wracajac do salonu. - Mama? - spytała Cissy. Sztuczna, typowa dla nastolatków nonszalancja nagle znikneła. Teraz, kiedy przestała wydymac pogardliwie usta i patrzec na wszystkich nieufnie, zrobiła sie naprawde ładna. Mo¿e wyrosnac na pieknosc. Jak jej matka. - Wszystko w porzadku? - Miejmy nadzieje. - Alex usmiechnał sie z wysiłkiem. - Dzwonili ze szpitala. Chyba sie w koncu obudziła. - Bogu dzieki - rzekła Eugenia i wstała z fotela. Nick jednoczesnie odczuł ulge i lek. - Fiona i Carmen sa teraz zajete przy dziecku, ale powiem im, co sie wydarzyło. - Szybkim krokiem wyszła z pokoju. http://www.identyfikacja-wizualna.net.pl Z czarno-białej fotografii spoglądała na nich dziewięcio-, dziesięcioletnia dziewczynka. Sędzia wciągnął 9 powietrze i powoli usiadł. Shelby zauważyła, że obrączka wrzyna się głęboko w palec jego lewej ręki. Nie zdejmował jej od ponad trzydziestu lat, a na prawej ręce lśnił duży pierścień z diamentem, jaki chciałaby nosić niejedna hollywoodzka narzeczona. Shelby nachyliła się nad stołem, tak że prawie dotykała nosem czubka nosa ojca. Pokazała palcem czarno-białe zdjęcie. - To moja córka - powiedziała drżącym głosem, czując jak bardzo się denerwuje. - Twoja wnuczka. Szukała na twarzy sędziego jakichkolwiek oznak, że rozpoznaje dziewczynkę. Nie dostrzegła niczego. - Ona wygląda zupełnie jak ja. Jak mama. Sędzia zerknął na zdjęcie. - Istnieje pewne podobieństwo. - To nie jest podobieństwo, sędzio. Ta dziewczynka wygląda dokładnie tak samo jak ja. A tutaj... - wydobyła

- Miejmy nadzieję. - Dopiła herbatę jednym haustem i postawiła pustą szklankę na stół. - Od tamtych wydarzeń bardzo wydoroślałam. - Wstając, sięgnęła po fotografię i papiery. - Kto ci je przysłał? - Po raz ostatni spojrzał na uśmiechniętą dziewczynkę na zdjęciu, a potem wsunął je do koperty wraz z innymi dokumentami. - Właśnie dlatego tu jestem. Żeby się tego dowiedzieć. Ściągnął brwi w zamyśleniu, odwrócił paczkę i zerknął na stempel na znaczku. Sprawdź usmiechajac sie sceptycznie. - Chyba mi pochlebiasz. - To powa¿na sprawa. - Domyslam sie. - Chodzi o Marle. Sukinsyn. Pod gruba skóra swojej kurtki Nick zesztywniał. Nie da sie w to wciagnac, ¿eby nie wiem co. Nie przez Marle. Nigdy wiecej. - Miała wypadek. Nagle zrobiło mu sie zimno. - Jaki wypadek? - Zacisnał zeby tak mocno, ¿e poczuł ból w szczece. Nigdy nie ufał swojemu starszemu bratu. Miał po temu powody. Odkad Nick siegał pamiecia, Alex zawsze bił czołem przed ołtarzem dolara, z nabo¿enstwem słuchał